Fregata LIBERTAD aresztowana

Wyruszył z Buenos Aires drugiego czerwca. Kolejnym celem rejsu po zachodnich brzegach Afryki miała być Angola; planowane wyjście z Ghany 4 października. Jak zwykle w takich okolicznościach, uprzednie formalne i oficjalne zaproszenie ze strony rządu Ghany zostało uzyskane.

Ten nadal trwający i przedłużający się incydent, tematycznie wybiega dość daleko poza sprawy morskie, które są interesujące dla żeglarzy. Nie można jednak go rozpatrywać wyłącznie w tej kategorii. W istocie jest to spektakularny efekt szerokiej gry interesów w której bierze udział międzynarodowa polityka, prawo morskie i finansowe, gospodarka i jej kryzysy, państwowe zadłużenia, bankierzy, miedzynarodowy kapitał, finansjerzy różnej maści oraz handlowanie długami przez wyspecjalizowane w tym procederze fundusze monetarne.

By wyjaśnić to krótko i w wielkim uproszczeniu trzeba zacząć od kryzysu w Argentynie przed ponad dziesięcioma laty. Argentyna pożyczała i pożyczała ale i tak zbankrutowała. Potem powiedziała, że długów nie zapłaci, bo nie... (nie mamy, nie chcemy, długo nie będziemy mieli... itd). Znaleźli się spekulanci którzy kupili te długi od pierwotnych wierzycieli - ale płacąc im tylko jakiś ułamek, np. 30 centów za dolara – bo to ryzyko, bo trzeba czekać... Handel restrukturyzowanymi długami kontynuował, a Argentyna kontynuowała korzystną dla siebie politykę nie płacenia, tym bardziej, że z biegiem czasu 93% wierzycieli zgodziło się już przyjąć w zamian nowe, coraz mniej warte, papiery wartościowe.... Inni zwrócili się jednak do sądów i oczywiście dostali wyroki, setki wyroków, że Argentyna ma płacić... Trudno ją jednak do tego zmusić. Kolokwialnie mówiąc – pokazuje wierzycielom figę. No ale przecież można zająć jej majątek poza jej granicami... Właśnie trafiła się LIBERTAD (czyli WOLNOŚĆ), wyceniono ją na 20 milionów dolarów - i już wolna nie jest. Może być wolna za chwilę, gdy tylko jej rząd wystawi nowe zobowiązanie zapłaty na tą sumę... Na razie się jednak do tego nie kwapi – liczy, że uda się uwolnić LIBERTAD bez zaciągania nowych długów.

Ghana, była angielska kolonia, chcąc być państwem prawa, zaaresztowała statek na żądanie amerykańskiego funduszu NML Capital, który pokazał im pięć takich wyroków wydanych w USA i UK. NML-owi chodzi tylko o – bagatela – 1,6 miliarda dolarów – ale liczonych według pierwotnej wartości rządowych obligacji i to z odsetkami. Żadnych restrukturyzacji nie uznają mimo, że kupili te długi za 30% ich wartości. Stąd się bierze epitet „vulture funds". To wszystko zostawia pole do argumentów prawnych, dalszych rozpraw sądowych i to na arenie międzynarodowej... Adwokaci już zacierają ręce. Argentyna, będąc świadoma groźby takich aresztów, od dawna już nie wypuszczała zagranicę nawet swojego prezydenckiego samolotu „Tango 01". Ale liczyli, że okręt wojenny w żadnym wypadku im nie podlega, na mocy Konwencji Wiedeńskiej dotyczącej immunitetów w stosunkach dyplomatycznych. Były już tego precedensy sądowe - zawsze orzekające na korzyść Argentyny. Tym razem sąd w Ghanie wynalazł, że kiedyś, podpisując pożyczki, dobrowolnie pewnych immunitetów się zrzekli i orzekł na niekorzyść. W efekcie polecieli ze stanowisk dwaj admirałowie odpowiedzialni za trasę rejsu a szef sztabu argentyńskiej „navy" sam podał się do dymisji.

Sąd w Ghanie odrzucił już pierwsze odwołania, zadając przy okazji retoryczne pytanie czy Argentyna w ogóle zamierza kiedykolwiek spłacić swoje długi? Argentyńska delegacja rządowa (wiceministrowie spraw zagranicznych i spraw wojskowych) poleciała do Accra. Chile dołącza wysyłając swoich przedstawicieli, argumenty, perswazje i naciski trwają. Na LIBERTAD kończy się paliwo i domagają się możliwości zatankowania – „alarmy na pokładzie to szkoleniowa rutyna, żadne tam przygotowania do ucieczki"... A kapitan portu Tema narzeka, że LIBERTAD (103 m LOA) blokuje mu nabrzeże przeładunkowe i naraża go na straty. Załoga ma swobodę ruchu po lądzie, a plany jej ewentualnej ewakuacji ze statku i z Ghany jeszcze nie są uruchomione.

Rząd argentyński pomstuje na „nielegalny areszt" i na globalne „vulture funds" czyli fundusze sępów, - „nie oddamy im naszej suwerenności" – cała zaś międzynarodowa afera (pamiętajmy o kadetach z różnych krajów na pokładzie) chyba jest jeszcze daleka od rozwiązania. Ciekawość jak to się skończy. Piszę o tym, pomimo że to daleko od nas i jak na razie o tym się wcale w Polsce nie mówi. Europejskie analogie nasuwają się jednak bez wielkiego wysiłku wyobraźni...

Open all references in tabs: [1 - 4]

Leave a Reply