Święta wojna Latynosów

Kiedy jedziemy do Argentyny, zawsze jest jak na wojnie. Mecz z nimi to jak osobne rozgrywki. Istnieje wielka rywalizacja, zawsze jest trudno – mówi Dunga, selekcjoner Brazylijczyków. Tym razem na Estadio Monumental w Buenos Aires walka może być szczególnie zacięta, ponieważ obie drużyny potrzebują punktów jak kania dżdżu. Canarinhos po dwóch meczach mają trzy oczka (porażka z Chile, wygrana z Wenezuelą), ale w jeszcze gorszym położeniu znajduje się reprezentacja Argentyny, która przed miesiącem przegrała u siebie z Ekwadorem i na wyjeździe zremisowała bezbramkowo z Paragwajem.

 

Jakby tego było mało, trener Gerardo Martino musi radzić sobie nie tylko bez Leo Messiego, lecz także bez Sergio Agüero i Carlosa Teveza. W takiej sytuacji w ataku największa odpowiedzialność będzie spoczywać na Gonzalo Higuainie. Napastnik Napoli nie był powołany na pierwsze dwa spotkania eliminacji, bo zdaniem selekcjonera inni prezentowali lepszą formę, ale teraz nie miał wyboru. Poza tym były piłkarz Realu Madryt w ostatnich sześciu meczach w klubie zdobył pięć bramek. Jednak Argentyńczyk i tak nie może równać się z dokonaniami Neymara. As Barcelony przeżywa najlepszy moment w karierze: strzela (11 goli w 10 meczach ligowych), asystuje, zaskakuje niesamowitymi zagraniami, dzięki którym zaczęto go porównywać do Ronaldinho. – Kiedy gra Neymar, Brazylia jest zupełnie inną drużyną – podkreśla były trener Santosu Muricy Ramalho. 23-latek do reprezentacji wraca po zawieszeniu za niesportowe zachowanie podczas Copa America (4 mecze).

Leave a Reply