Kto zwycięży Copa América? – CzasFutbolu.pl

Zbliżają się półfinały Copa América 2015! Dzisiejszej nocy o prawo udziału w decydującym pojedynku imprezy organizowanej przez Chile zawalczą gospodarze oraz sensacyjna reprezentacja Peru. Noc po derbach Pacyfiku faworyzowana Argentyna po raz drugi zmierzy się z nieobliczalnym Paragwajem. Kto dnia 4. lipca wzniesie w górę okazałe trofeum najstarszych kontynentalnych mistrzostw?

Argentyna po raz 15-sty? Peru lub Paragwaj po raz trzeci? A może swój historyczny sukces odniosą Chilijczycy, którzy zapewne do ostatecznych batalii przystąpią pod największą presją? Zerknijmy krótko na sytuację przed obiema bataliami o wielki finał:

Chile vs Peru

Clásico del Pacifico na etapie półfinału to uczta dla koneserów futbolu. Kto wie czy ten pojedynek nie dostarczy większych emocji aniżeli ewentualny szlagier Argentyna vs Brazylia. Do Superclásico de las Américas na tym turnieju już nie dojdzie, aczkolwiek jestem przekonany, iż wojna chilijsko-peruwiańska znakomicie zrekompensuje nam jego brak.

Chile póty co gra najefektowniejszy futbol spośród wszystkich uczestników. Dla nich jest: „Teraz albo nigdy!”. Inauguracja to nieco szczęśliwa wygrana 2:0 nad Ekwadorem, gdzie obie bramki zdobyli po fatalnych błędach rywali. Później ekipa Jorge Sampaoliego musiała przełknąć gorycz ledwie remisując 3:3 z Meksykanami, którzy na ich ziemię przylecieli rezerwowym składem. Kto wie czy tamten dreszczowiec nie okaże się najciekawszym spośród wszystkich meczów CA 2015. Później jeszcze ta dramaturgia po wypadku samochodowym Arturo Vidala, co chilijski gwiazdor spowodował będąc pod wpływem alkoholu.

Summa summarum nieco frajerski remis odcisnął swoje pozytywne piętno, albowiem od tego czasu „La Furia Roja” poczyna sobie znacznie rozważniej. Nokaut 5:0 na Boliwii pod koniec fazy grupowej idealnie wynagrodził tę wpadkę. W ćwierćfinale przeciwko broniącemu tytułu Urugwajowi miejscowi namęczyli się, ale prowokacja Gonzalo Jary otworzyła im bramę do półfinałów bez konieczności denerwowania się w serii rzutów karnych. Chilijski stoper zachował się jak zboczeniec łapiąc „Matadora” za pośladki, a następnie powiedział mu kilka gorzkich słów o jego ojcu, który dzień wcześniej miał wypadek samochodowy, pozbawiając życia motocyklistę.

JaraCavani

Cavani w 64 minucie dał się sprowokować i lekko uderzył rywala za co obejrzał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska osłabiając Urusów. Ci w dziesięciu nie utrzymali remisu tracąc tego jednego gola w 81 minucie, gdy niskim uderzeniem ze skraju pola karnego Muslerę zaskoczył Mauricio Isla.

Aczkolwiek Jara swą chytrość przypłacił zawieszeniem na trzy mecze i co za tym idzie wykluczeniem do końca turnieju. Sampaoli wobec tego będzie musiał znaleźć nowego partnera na środek obrony dla Gary’ego Medela. Tutaj pojawia się spory problem, albowiem Chile nie dysponuje szeroką gamą obrońców i być może jako stoper wystąpi jeden z nominalnych rozgrywających. Ewentualnie będzie to młody Miiko Albornoz zbierający dopiero reprezentacyjne szlify.

Skład gospodarzy na dzisiejszy klasyk może wyglądać tak: Claudio Bravo (C) – Mauricio Isla, Gary Medel, Miiko Albornoz, Eugenio Mena – Charles Aránguiz, Marcelo Díaz, Arturo Vidal – Jorge Valdivia – Eduardo Vargas, Alexis Sánchez

Peruwiańczycy oczywiście są najbardziej sensacyjnym uczestnikiem półfinałów. Drugi turniej z rzędu są w najlepszej czwórce. Ricardo Gareca kilka miesięcy po przejęciu kadry „Inkasów” tchnął w tę drużynę nowego, walecznego ducha. Moim zdaniem pod względem jakościowym prezentują się jeszcze lepiej niż cztery lata temu, kiedy na argentyńskiej Copie zajmowali trzecie miejsce za kadencji urugwajskiego stratega Sergio Markariana.

Teraz rozpoczęli porażką 1:2 z Brazylią (która jeszcze miała Neymara) decydującego gola tracąc w końcowych minutach. Tam spisali się jednak całkiem dobrze i wcale nie musieli przegrać. Następnie walcząc o życie z Wenezuelą wymęczyli 1:0 po golu kapitana Claudio Pizarro, ale kto wie jak potoczyłyby się losy zawodów, gdyby wcześniej za idiotyczny faul czerwonej kartki nie obejrzał lewy obrońca rywali Fernando Amorebieta.

PeruColombia2

Bezbramkowy remis przeciwko Kolumbii był dość bezbarwnym spotkaniem, ale „Los Incos” stawili czoła zawodzącej, choć teoretycznie wyżej notowanej ekipie. Dało im to drugie miejsce w grupie, które właściwie było dla nich jak zwycięstwo. Otóż, spośród wszystkich ekip jakie wyszły z grupy C otrzymali zdecydowanie najłatwiejszego ćwierćfinałowego oponenta, czyli słabowitą Boliwię. Ograli ją 3:1 bez najmniejszego kłopotu, a król strzelców ubiegłej edycji José Paolo Guerrero zdobył jedynego dotąd hattricka tej imprezy. Dzięki niemu w klasyfikacji strzelców nadgonił Arturo Vidala i kto wie czy nie sięgnie po drugiego kolejnego złotego buta CA. Zresztą Peru było jedyną ekipą z tej grupy, która weszła do final four.

Skład Peru będzie wyglądał mniej więcej tak:  Pedro Gallese – Luis Advíncula, Carlos Zambrano, Carlos Ascues, Juan Manuel Vargas – Carlos Lobatón (C), Josepmir Ballón, Joel Sánchez, Christian Cueva – Jefferson Farfán, José Paolo Guerrero

Gdybym miał bawić się proroka stawiam zacięty mecz z mnóstwem walki, dużą ilością fauli i piłkarze absolutnie nie będą się oszczędzać. Do finału raczej wejdzie Chile, ale nie mam wątpliwości, że Peru zafunduje im ciężkie starcie. Potyczka nocą z poniedziałku na wtorek o 1:30. Jej areną będzie Estadio Nacional w Santiago.

Przypomnę, obie ekipy spotkały się ze sobą w fazie grupowej CA 2011. Wówczas mieliśmy brutalne widowisko z dwiema czerwonymi kartkami, multum awantur między zawodnikami i golem samobójczym w ostatniej minucie konfrontacji, który zadecydował o wygranej 1:0 na rzecz Chile.

Argentyna vs Paragwaj

Obie drużyny spotkały się już ze sobą na inaugurację i nie było to spotkanie bez echa. Wicemistrzowie świata prowadzili już 2:0 po dość fuksiarskich trafieniach Sergio Agüero i Leo Messiego. Najpierw „Kun” trafił dzięki pechowej asyście Miguela Samudio, który nieudolnie chciał skierować piłkę do swojego bramkarza, a kilka minut potem Leoś wykorzystał jedenastkę sprokurowaną również przez Samudio (choć Di María nieco zanurkował w polu karnym).

A jednak! Murujący swą bramkę Paragwaj ruszył do ataku w drugiej odsłonie, a Argentyńczycy zlekceważyli rywala dochodząc do wniosku, że wygranej nic im nie odbierze. A tu zonk! „Guaraní strzelili dwa gole i doprowadzili do remisu 2:2 w samej końcówce. Ich autorami byli związani teraz albo dawniej z ligą niemiecką Nelson Haedo Valdez i Lucas Barrios. Niemniej trzeba pamiętać, iż drogę do siatki otworzył im fenomenalny rozgrywający Néstor Ortigoza.

To dogrania pomocnika (nota bene urodzonego w Argentynie!), który rok temu swoim rzutem karnym zapewnił San Lorenzo de Almagro pierwszą w historii Copa Libertadores były kluczem do sukcesu. I właśnie teraz Ortigozy zabraknie, albowiem w ostatnim grupowym starciu z Urugwajem zerwał więzadła udowe, musiał opuścić boisko, a potem okazało się, iż nie zagra do końca turnieju.

OrtigozaKontuzja

W ćwierćfinale przeciwko Brazylii jego następcą był Eduardo Aranda, który (wcześniej w CA nie zagrał ani minuty) generalnie nie wypadł najlepiej i zawinił przy jedynym trafieniu „Canarinhos”. Ostatecznie nie pociągnęło to za sobą dalej idących konsekwencji, ale takie niedopilnowania przeciwko Argentynie mogą nie ujść na sucho.

Po brawurowym remisie z „Albicelestes” Paragwajczycy wymęczyli zwycięstwo 1:0 nad gościnnie zaproszoną Jamajką, ale gdyby nie gol Édgara Beníteza, jaki padł w wyniku karygodnego błędu goalkeepera rywali Duwayne’a Kerr’a to nie wiadomo czy sięgnęliby po komplet punktów. Remis 1:1 z Urugwajem jaki dał awans z drugiej lokaty grupy B oraz taki sami rezultat z Brazylią w ćwierćfinale potwierdziły to, co przewidywano po 2:2 z Argentyną – zespół Ramóna Díaza jest mistrzem w odrabianiu strat.

Nie grają już takim autobusem pod bramką jak na poprzedniej Copa América, albo niczym Nacional Asunción w ubiegłorocznym Pucharze Wyzwolicieli. Sobotniej nocy przeciwko Brazylijczykom byli zespołem dużo lepszym i powinni byli odnieść zwycięstwo w regulaminowym czasie. Oliwa jednak była sprawiedliwą i drugi raz z rzędu wyeliminowali kraj kawy w ćwierćfinale CA po serii rzutów karnych. Bohaterem okazał się grający na co dzień dla szwajcarskiego FC Basel prawoskrzydłowy Derlis González. To on wykorzystał karnego na wagę wyrównania w 72 minucie, a także przypieczętował awans w konkursie jedenastek.

Błogi nastrój niestety szybko opuścił paragwajską „dziesiątkę”, albowiem tuż po zakończeniu spotkania dotarła do niego tragiczna wiadomość o śmierci wujka, który w trakcie oglądania meczu tak wzruszył się osiągnięciami bratanka, że nagle dostał zawału serca i umarł. Teraz nawet nie wiadomo czy Derlis wystąpi w półfinale ze względu żałoby.

Ciężko przewidzieć wyjściową jedenastkę Paragwaju, bo Ramón stosuje największą rotację spośród wszystkich trenerów, ale myślę, że będzie to wyglądało mniej więcej tak: Justo Villar – Bruno Valdez (Marcos Cáceres), Paulo da Silva, Pablo Aguilar, Iván Piris – Derlis González (Raúl Bobadilla), Víctor Cáceres, Richard Ortiz (Eduardo Aranda), Édgar Benítez (Óscar Romero) – Nelson Haedo Valdez, Roque Santa Cruz (C) (Lucas Barrios)

Argentyńczycy wystartowali remisem, który dla nich był falstartem. Potem reprezentacja Gerardo Martino mimo olbrzymiej przewagi ledwie ugrała victorie po 1:0 z rozczarowującym Urugwajem oraz zaściankową Jamajką. Epicki był ćwierćfinał, gdzie na drodze stał prawdziwy autobus, a mianowicie Kolumbia.

„Los Cafeteros” bez żadnego polotu w ataku, z totalnie rozbitym środkiem pola (nominalni pivoci Carlos Sánchez oraz Edwin Valencia nie byli dysponowani do gry – jeden zawieszony za kartki, drugi kontuzjowany). Jedyną nadzieją dla nich było obwarowanie swej bramki i liczenie na cud w rzutach karnych. 1-sza część planu o dziwo im się udała. Kapitalne interwencje Davida Ospiny oraz znakomita postawa stoperów Jeisona Murillo, Cristiana Zapaty uniemożliwiły pretendentom umieszczenie futbolówki u celu. Chociaż drugi z defensorów aż dwukrotnie omal nie zanotował samobója. Ratowali go kolejno bramkarz i kolega z środka obrony.

ArgentynaKarne

W konkursie jedenastek Argentyna dopiero po siódmej serii przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dwukrotnie, gdy jeden udany strzał dzielił zespół Martino od awansu napięcia nie wytrzymywali Lucas Biglia i Marcos Rojo. Na całe szczęście Kolumbijczycy egzekwowali wapna równie słabo i przed okazją stanął Carlos Tévez, który 4 lata temu zmarnował karnego jaki zaważył na ćwierćfinałowym odpadnięciu z Urugwajem. Idealnie zrehabilitował się za tamto pudło. Czy przed powrotem do swojej ukochanej Boca Juniors przywiezie do Buenos Aires trofeum mistrzów Ameryki Południowej?

Argentyna prawdopodobnie wystąpi zestawieniem analogicznym jak w ćwierćfinale: Sergio Romero – Pablo Zabaleta, Ezequiel Garay, Nicolás Otamendi, Marcos Rojo – Lucas Biglia, Javier Mascherano, Javier Pastore – Lionel Messi (C), Sergio Agüero, Ángel di María

Tutaj stawiałbym na wymęczone zwycięstwo Argentyny, ale nie zdziwię się jeśli o awansie o finału zadecydują rzuty karne. Główni faworyci całej imprezy wiedzą już, że szybkie strzelenie gola Paragwajowi wcale nie oznacza łatwego tryumfu nad nimi. Statystyczną zaletą dla piłkarzy kraju tanga jest fakt, że ich naród na Copa América NIGDY nie przegrał z „Guaraní”. Spotkanie odbędzie się nocą z wtorku na środę o godzinie 1:30, na stadionie Collao w Concepción.

Na etapie 1/2 finału mamy samych argentyńskich selekcjonerów. Który z nich swym geniuszem przewyższy resztę? Jorge Sampaoli z Chile, Ricardo Gareca z Peru, Ramón Diaz z Paragwajem, czy też Gerardo Martino z własną ojczyzną? Tego dowiemy się nocą z 4 na 5 lipca, około północy. Najpierw rozstrzygnijmy kto będzie górą w derbach Pacyfiku i w derbach … yerba mate.



Share


Open all references in tabs: [1 - 7]

Leave a Reply