Jankesi znów rąbią Argentynę

W normalnych warunkach gdy na propozycję układu z wierzycielami zgodzi się dwie trzecie dłużników, sprzeciwy reszty, w imię dobra ogólnego, są ignorowane. Normalka. Inaczej nie zamkniętoby żadnego postępowania układowego i nikt by nie ujrzał swoich pieniędzy. Elliot zagrał sprytnie kierując sprawę do własnego, amerykańskiego sądu. Jak działa tamtejszy wymiar sprawiedliwości wiadomo zarówno z historii jak i książek Johna Grishama. Amerykański sąd zrobił to co amerykański sąd miał do zrobienia w takiej sytuacji. Rację przyznał amerykańskim funduszom: nakazał wypłacić wierzytelność w pełnej kwocie. W ten sposób zagrał nie tylko przeciw rządowi Argentyny, ale także większości dłużników reprezentujących 93 proc. długu. W ugodzie z nimi rząd w Buenos zaszył bowiem standardową opcję RUFO (Rights Upon Future Offers), która nie pozwala na różne traktowanie wierzycieli. Jeśli jednego spłaca się bez redukcji, to pełną kwotę trzeba wypłacić wszystkim. Argentyna pieniędzy tych nie ma, więc zawisła groźba realnej upadłości, która nie tylko pogrąży kraj, ale wszystkich wierzycieli.

Zobacz też: Jak populistyczna polityka pogrąża Argentynę

Elliot, wiadomo, gra va banque. Inni go nie obchodzą. Dług kupił tanio i liczy na zarobek. Teraz czeka tylko, aż argentyńskie banki podbiją swoją ofertę na odkupienie od niego wierzytelności na rynku wtórnym. Inaczej pogrążą wszystkich, a Elliot uzna, że i tak warto było spróbować.

Rzecz jasna wszystko to przypomina negocjację z terrorystami. Tyle, że prawo skonstruowane jest tak, że w tym wypadku stoi po stronie żądających okupu. Tak działa współczesny kapitalizm i nie łudźmy się, że coś poradzimy na takie instytucje jak Elliot. Z tego punktu widzenia, w całej historii trudno o pozytywny morał. Jedyna nauka jaka stąd płynie, to nigdy nie znaleźć się w sytuacji takiej jak Argentyna.

Leave a Reply