Hiszpańskie muchy 285: Znów Real i Barcelona rządzą - KLIKNIJ!
2. Od Niemców wszystko się zaczęło
Innym hitem wtorku jest mecz Hiszpania - Niemcy w Vigo. To są w ostatnich latach tradycyjni rywale, spotykają się w finałach kolejnych wielkich imprez; choć akurat na mundialu w Brazylii nie zdążyli. Pierwsze z cyklu wielkich, z hiszpańskiego punktu widzenia, starć miało miejsce w finale Euro 2008. Zwycięstwo Hiszpanii zaczęło wielkie lata tego zespołu. Ciekawe, ilu zawodników zostało w obu zespołach z tamtego starcia? Otóż w konserwatywnej według powszechnej opinii ekipie hiszpańskiej ma szansę we wtorek wystąpić tylko trzech bohaterów owej potyczki: Iker Casillas, Sergio Ramos i Santi Cazorla. Byłby czwarty - Andres Iniesta, ale akurat ma kontuzję. U Niemców, ale to nie dziwi, pozostał do dziś w kadrze tylko jeden piłkarz. Jest to oczywiście Lukas Podolski.
3. Atut słabością
A już jutro znów będziemy żyć sprawami klubowymi, więc jedna historyjka z tej niwy. Jak dowodzą statystycy, najsłabszą stroną dzisiejszej Barcelony jest to, co przez lata było uważane za jej największy atut - czyli środek pomocy. Liczby są bezlitosne: pomocnicy Barcy strzelili w tym sezonie na razie trzy gole i zaliczyli dwie asysty - łącznie! To rzeczywiście fatalny dorobek, zważywszy, że członkami tej formacji są Andres Iniesta, Ivan Rakitić i Xavi. Dla porównania, w całym poprzednim sezonie pomoc Barcy strzeliła tylko w lidze 15 goli i zanotowała 23 asysty. Ale wtedy grał w niej Cesc Fabregas, który dziś w pojedynkę w Chelsea ma lepsze statystyki niż ci, którzy są na Camp Nou razem.
Leszek Orłowski „Piłka Nożna"