Don Julio nie żyje



Wczoraj zmarł Julio Grondona, jeden z najważniejszych ludzi w światowym futbolu. Miał 82 lata. Przez 35 (trzydzieści pięć) rządził argentyńską federacją AFA. Był wieloletnim członkiem zarządów CONMEBOL (południowoamerykańska federacja piłkarska) i FIFA (ostatnio wiceprezydent). Zwany Don Julio z racji oczywistych skojarzeń z pewnym Donem znanym z filmów i literatury...

Postać warta filmu! Z jednej strony wielkie sukcesy sportowe, z drugiej ciągłe podejrzenia o machlojki, korupcję, nepotyzm i niespotykane we współczesnym świecie upolitycznienie futbolu.

Rodzinie Grondonów kondolencje ślą nawet ci, którzy mieli z nim na pieńku, jak chociażby Diego Maradona. Bo Don Julio w argentyńskim futbolu po prostu dzielił jak we własnej zagrodzie. Kiedy w lidze działo się źle, bo kluby przejadły pieniądze z transferów, po prostu przeniósł ją z prywatnej telewizji kablowej do otwartej, państwowej. Bez przetargów, wyjaśnień czy innej biurokracji.

Kiedy jeden z jego synów zamarzył o karierze trenerskiej, od razu wsadził go do struktur federacji AFA. Dał mu nawet prowadzić reprezentację do lat 17 a ostatnio do lat 20. Drugi z jego synów prowadzi rodzinny biznes, czyli pierwszoligowy klub Arsenal Sarandi, założony, przez nieżyjącego już brata Don Julia. Na 50-lecie istnienia klub wygrał Copa Sudamericana i potem już wrócił do wcześniejszej tradycji niewygrywania niczego.

Don Julio od lat robił interesy polityczne z rodziną Kirchnerów, rządzącą Argentyną od kilkunastu lat. Argentyna tak jak jej liga, tonie w długach, ma już nawet kłopoty z płaceniem rat do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w hotelach płaci się dolarami, a Brazylijczycy jeżdżą tam na tanie wczasy. Cristina Kirchner w zamian za upolitycznienie rozgrywek "zachęciła" państwowe firmy do wykupu czasu antenowego w państwowej telewizji, a i sama przed i po każdym meczu ligowym nie omieszkała pokazać się w roli dobrej gospodyni, pomagającej dzieciom, samotnym matkom, rozdającej laptopy czy patronującej nowym budowom...

Rozgrywki ligowe Don Julio przekształcił w polityczno-nacjonalistyczne festyny. Piłkarze co rusz musieli fotografować się z bannerami "Malviny są argentyńskie", a same turnieje co rusz dostawały imiona typu Krążownik Belgrano (zatopiony podczas wojny o Malviny), Malviny argentyńskie, Gaucho Rivero (pierwszy Latynos, który zbuntował się przeciwko Brytyjczykom w XIX wieku), Evita Peron (żona dyktatora Argentyny), Juana Azduruy (argentyński odpowiednik Emilii Plater), etc.

Sam Don Julio kochał poruszać wątek Falklandów/Malvinów i przed głosowaniem na gospodarza mundialu w 2018 roku miał powiedzieć, że dopóki Wielka Brytania nie zwróci wysp, nie może liczyć z jego strony na nic. A Don Julio w Ameryce Południowej był najmocniejszym z federacyjnych bossów...

Przemoc na trybunach nie ma sobie równych, a barras bravas nie dosyć, że nie są szczególnie nękani przez policję, to jeszcze ich przedstawiciele jeżdżą na koszt federacji AFA na wyjazdowe mecze Argentyny. To też za czasów Grondony nastąpił jej wykwit, ale gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że kibice organizujący się na wzór organizacji paramilitarnych, to wymysł znacznie wcześniejszy i nie można zrzucać całej winy na prezydenta. Acz brak kary rozzuchwala przestępców!

Oczywiście kadencje Grondony (co cztery lata wybieranego ponownie na urząd prezydenta federacji), to czas sukcesów sportowych: mistrzostwo świata 1986, dwa wicemistrzostwa (1990, 2014), dwa mistrzostwa olimpijskie (2004, 2008), mistrzostwa świata U'20 (1995, 1997, 2001, 2005, 2007).

Ale też ostatnio sprawy zaczęły się wymykać spod kontroli. W latach 2011-2013 Argentyna organizowała mistrzostwa Ameryki Południowej w trzech kategoriach (U'17, U'20 i zawodowców) i w żadnej nie zdobyła medalu, każdy z turniejów zaczynając od porażki!

Mówi się, że złote czasy Grondony to lata 80. Sukcesy reprezentacji, klubów, wielkie nazwiska piłkarzy i trenerów, pieniądze państwowe i prywatne. Aż do połowy lat 90-tych było eldorado. Niestety, Argentyna, jak wszystkie kraje Ameryki Południowej, przespała wielkie zmiany w Europie (upadek Żelaznej Kurtyny, powstanie Ligi Mistrzów, prawo Bosmana), które nakręciły europejskie rozgrywki do niespotykanego wcześniej poziomu finansowanego przez kapitał z wszelkich zakątków świata. Argentynę zaś ustawiły w roli dostawcy produktów, czyli piłkarzy i trenerów. Co gorsza, od lat w mediach pojawiały się informacje o tym, że klan Grondonów jest beneficjentem tych szalonych wyprzedaży zawodników na stary kontynent.

Zresztą, kto śmiałby kontrolować ich finanse skoro przyjaźnią się z rodziną, która włada Argentyną prawie jak Putin Rosją.

Bartłomiej Rabij (Radiobrazylia.pl)

SUPER MECZ Już 16 sierpnia Super mecz Real - Fiorentina w Warszawie! Kup bilety w promocyjnej cenie

Polub
sport.wp.pl
na Facebooku

Leave a Reply