Argentynie grozi rewolucja. Okradają sklepy, napadają kierowców

Argentynie grozi rewolucja. Okradaj sklepy, napadaj kierowcw

PAP/EPA

Dwa dni wystarczyły, by Argentyna znalazła się nad krawędzią, za którą czeka już tylko wojna domowa. Gospodarka kuleje, inflacja szaleje - wynosi blisko 23 proc. Fala kradzieży zbliża się do stolicy. Najpierw okradano supermarkety na prowincji, teraz tłum atakuje już miasta pod Buenos Aires.

To tylko element planu prowadzącego rewolucji. Chcą tego politycy opozycji i związki zawodowe - mówi BBC Juan Manuel Abal Medina, Szef Gabinetu prezydent Argentyny.

Władza oskarża o inspirowanie kradzieży przywódców związku zawodowego kierowców ciężarówek. Jednak wśród ofiar są także jego członkowie. Broniąc dobytku i spokoju na ulicach policja raniła kilkadziesiąt osób, rannych jest też 25 funkcjonariuszy. Na pomoc im ruszyła żandarmeria wojskowa. Aresztowano ok. 200 osób. Dwie osoby zginęły.

TOKSYCZNA CHMURA NAD BUENOS AIRES

Fala rabunków w różnych miastach Argentyny zaczęła się, gdy w czwartek rano około stu osób wtargnęło do dwóch supermarketów w Bariloche, położonym w Patagonii. Chińscy sprzedawcy sięgnęli po broń - informuje gazeta.pl.

Okradzione zostały też sklepy w miejscowości Resistencia, w prowincji Chaco. Siedmiu członków partii opozycyjnych ukradło alkohol z baru w dyskotece.

Leave a Reply