Dzień wcześniej Polki uległy Chinkom 1:3, jednak ich gra, szczególnie w dwóch ostatnich setach napawała optymizmem. Niestety, przeciwko znacznie niżej notowanej drużynie z Południowej Ameryki zagrały bardzo nierówno, popełniając mnóstwo prostych błędów.
Na początku spotkania nieźle funkcjonowała zagrywka i blok, co wystarczyło do pokonania przeciwniczek, ale już w drugiej partii to Argentynki kontrolowały przebieg meczu od pierwszej piłki.
Polki dobrą siatkówkę pokazały tylko w trzecim secie - dobre przyjęcie plus skuteczny atak sprawiły, że jedyną niewiadomą pozostawały rozmiary wygranej. Dobrze spisywał się też blok - w tym elemencie biało-czerwone zdobyły aż 19 punktów w całym spotkaniu.
Wydawało się, że podopieczne Piotra Makowskiego pójdą za ciosem, ale zanim kolejny set zaczął się na dobre, było już 6:1 dla Albicelestes. Selekcjoner polskiego zespołu rotował składem, ale zmiany nie przynosiły efektów. Dopiero pojawienie się na parkiecie Katarzyny Koniecznej i jej mocne serwisy dały sygnał do odrabiania strat. Wicemistrzynie Ameryki Południowej wygrywały już 20:15, lecz polskie siatkarki doprowadziły do remisu 21:21. W końcówce liderka argentyńskiej reprezentacji Lucia Fresco nie pomyliła się w ataku i o losach pojedynku zadecydował tie-break.
W decydującym secie Polki kilkakrotnie prowadziły różnicą trzech punktów, ale przeciwniczki nie dawały za wygraną i szybko niwelowały straty. Przy stanie 11:10 w ostrą dyskusję z sędziami wdał się argentyński szkoleniowiec Guillermo Orduna, który za swoja zachowanie otrzymał żółtą kartkę, a Polki 12. punkt. Kolejna akcja zakończyła się skutecznym blokiem biało-czerwonych i Argentynki spasowały.