Tutaj krajobraz jest ciągle ten sam. Brazylia krzyczy, że Bogiem futbolu jest Pele. Argentyna odpowiada Maradoną. Każdy kibic zna ten filmik z Youtube’a, gdzie El Diego przyjmuje piłkę na środku boiska, kiwa trzech, a potem podaje do Caniggi, który Brazylijczyków momentalnie usadza. Ten mecz to klasyka, mundial we Włoszech. Branco krzyczał potem, że Argentyńczycy dolali do bidonów rywala tzw. świętą wodę. Afery nikt nigdy nie wyjaśnił, choć Maradona przyznał, że to prawda, co jeszcze bardziej pokazuje z jaką rywalizacją mamy do czynienia.
W nocy z czwartku na piątek cała piłkarska Ameryka Południowa będzie wyczekiwać godziny 1. To właśnie o tym spotkaniu tak ochoczo rozpisywała się hiszpańska prasa, gdy Argentyńczycy nalegali na szybszy powrót Messiego. Dziś wiadomo, że napastnika Barcy zabraknie, nie zagrają też Aguero, Tevez i Pastore. A grać trzeba, zwłaszcza, że piłkarze Martino po dwóch pierwszych spotkaniach mają 1 punkt i 0 strzelonych goli.
To w zasadzie standard. Argentyna nie byłaby sobą, gdyby do tego spotkania przystąpiła bez problemów. Oni nawet w obronie zagrają bez Ezequiela Garaya. Znowu więc cała para będzie szła od Javiera Mascherano. Wicemistrzowie świata zajmują aktualnie 7. miejsce w grupie eliminacyjnej do mundialu w Rosji, meczów jest jeszcze sporo, ale ewentualna porażka z Canarhinhos zepchnie drużynę w dół. Potem znowu trzeba będzie gonić i znowu wznosić modły do Messiego.
Plusem jest na pewno lokalizacja, Argentyna zagra mecz w Buenos Aires. Ale na razie to Brazylijczycy zgrywają luzaków. Dunga opowiada, że Neymar przeskoczył Messiego i Ronaldo. Piłki dogrywać mu będzie fenomenalny ostatnio Douglas Costa. A sam snajper Barcelony pali się do gry tym bardziej, że po Copa America pauzował cztery mecze. Po tym jak kopnął Pablo Armero, zabrakło go m.in. w starciu eliminacyjnym z Chile. Brazylia ten mecz przegrała, w piątek też będzie musiała szarpać się o punkty.
Na szczęście w takich momentach znowu otwiera się szufladka pt. Neymar. Dunga też ma swoje kłopoty, ale to on wystawi do boju piłkarza, który w ostatnich 10 ligowych spotkaniach strzelił 11 goli. Nie ma w tej chwili na świecie zawodnika w lepszej formie. Wielki futbol na chwilę przenosi się za Ocean.