Jeszcze przed przyjazdem do chińskiego Wuhan na swój ostatni turniej World Grand Prix (grupa N), Biało-Czerwone wiedziały, że na awans do finałów w Sapporo nie mają już szans. Po niezbyt udanym turnieju w Płocku, reprezentacja Polski chociaż częściowo chciała zatrzeć złe wrażenie, jakie zostawiła w naszym kraju, zwłaszcza w obliczu wrześniowych mistrzostw Europy.
Początek chińskiej rywalizacji przyniósł jednak bolesną porażkę z mistrzyniami Europy - Serbkami 1:3. Lepiej Polki spisały się w starciu z niepokonanymi w WGP Chinkami i choć przegrały 1:3, to napsuły sporo krwi faworytkom pojedynku.
Pocieszeniem miało być zwycięstwo ekipy Piotra Makowskiego nad niewiele lepiej spisującymi się od Polek - Argentynkami (zaledwie dwa zwycięstwa). W pierwszej odsłonie przez długi czas na parkiecie trwała zacięta walka, a punktacja oscylowała wokół remisu.
W końcówce partii po bloku Eweliny Sieczki zrobiło się 19:16, a tej przewagi nasze zawodniczki już nie roztrwoniły, wygrywając ostatecznie pierwszą partię 25:21.
Drugi set przyniósł aktywną postawę Argentynek, które dość szybko objęły prowadzenie 12:6. Biało-Czerwone grały chaotycznie, bez większego pomysłu na grę, a sama Katarzyna Skowrońska-Dolata wyniku nie była w stanie uciągnąć.
Polkom udało się jeszcze zbliżyć na dwa oczka do rywalek (17:19), ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowały zawodniczki z Ameryki Południowej i po zwycięstwie 25:21 doprowadziły do remisu w setach 1:1.
Nieco optymizmu w serca polskich kibiców wlał trzeci set. Na pierwszą przerwę techniczną podopieczne Makowskiego schodziły prowadząc 8:5, ale to nieco później swój popis rozpoczęła Skowrońska. Dzięki Polce ustawionej na zagrywce od stanu 14:9, zrobiło się nagle 19:9. Zrezygnowane Argentynki w tej odsłonie zdołały ugrać jeszcze zaledwie trzy punkty.
Czwarty set zaczął się jednak bardzo źle dla naszej drużyny. Biało-Czerwone przegrywaly już 1:6, na szczęście po chwili zniwelowały przewagę rywalek do dwóch punktów. Poźniej wróciły demony z poprzednich partii, nie najlepiej funkcjonował polski blok, nasze zawodniczki słabo grały w odbiorze i przede wszystkim w ataku. Dla rywalek, które wyraźnie przyspieszyły tempo, była to woda na młyn.
W końcówce seta w reprezentacji Argentyny coś się zacięło. Zawodniczki z Ameryki Płd. prowadziły już 21:17, ale najpierw dwukrotnie nie skończyły ataku, raz dobrze Biało-Czerwone zagraly blokiem, a na koniec as serwisowy Katarzyny Koniecznej sprawił, że na tablicy wyników widniał remis.
W decydujących, emocjonujących momentach - najpierw trafiła Emilce Sosa, następnie zagrzała się niestety głowa Zuzanny Efimienko, której sędzia dwa razy odgwizdał piłkę noszoną. Udany atak po skosie Lucii Fresco sprawił, że Polki przegrały partię 23:25 i o wyniku meczu musiał zdecydować tie-break.
Ostatni set rozpoczął się na szczęście bardzo dobrze dla Biało-Czerwonych. Najpierw po zagrywce piłka przetoczyła się po siatce i spadła na stronę rywalek, a po chwili głównie dzięki zastępującej Skowrońską - Koniecznej i Zuzannie Efimienko, Polki zebrały solidną zaliczkę. Udany atak z lewego skrzydła Karoliny Różyckiej sprawił, iż było 6:2 dla Biało-Czerwonych.
Tak jak szybko przyszła przewaga, tak szybko została zniwelowana. Dwa punkty stracone po zmianie stron i prowadzenie podopiecznych Piotra Makowskiego wynosiło już tylko jeden punkt (8:7). Po chwili znów przewaga Polek i znów jej utrata (10:10). Na szczęście najpierw dobrze w ataku zagrała Kasprzak, a następnie potężny atak Sosy został zatrzymany przez podwójny blok.
Emocje brały górę, żółtą kartką został ukarany trener Argentyny, ale nie zmieniało to faktu, że po ataku Skowrońskiej było 14:11 dla reprezentacji Polski. Po chwili błąd Argentynek, przejście na stronę Polek, sprawił - że nasze zawodniczki wygrały swój drugi mecz w tegorocznej World Grand Prix. Najwięcej punktów dla polskiego zespołu zdobyły Katarzyna Skowrońska-Dolata - 16 pkt i Zuzanna Efimienko - 14; dla Argentyny - Lucia Fresco - 17.
Fatalnie zachowywał się po tym meczu trener Argentyny, Guillermo Orduna, który głośno dyskutował z sędziami. Mimo zwycięstwa ból głowy ma zapewne także Piotr Makowski, który musi poszukać innych rozwiązań, jeśli Biało-Czerwone chcą powalczyć na mistrzostwach Europy.
Polska - Argentyna 3:2 (25:21, 21:25, 25:12, 23:25, 15:11)
Polska: Milena Radecka (3), Agnieszka Kąkolewska (10), Zuzanna Efimienko (14), Ewelina Sieczka (9), Kinga Kasprzak (10), Katarzyna Skowrońska-Dolata (16), Paulina Maj (libero) oraz Katarzyna Konieczna (5), Karolina Różycka (11), Joanna Wołosz (1), Monika Martałek (2).
Argentyna: Yael Castiglione (5), Emilce Sosa (10), Florencia Busquets (3), Jozefina Fernandez (12), Lucia Fresco (18), Paula Nizetich (6), Tatiana Rizzo (libero) oraz Antonela Curatola, Leticia Boscacci (5), Natalia Aispurua (5), Georgina Pinedo.