Jak Argentyna zyskała na organizacji Rajdu Dakar?
To dla nas zaszczyt i jesteśmy szczęśliwi, że po raz szósty mogliśmy gościć Dakar. Argentyna została wybrana jako pierwsza, kiedy Rajd został przeniesiony do Ameryki Południowej. Na razie wszystko co słyszymy o Dakarze to same dobre rzeczy. Pod względem turystycznym, to ostatnio słyszałam, że 2,5 miliona osób odwiedziło Argentynę w czasie rajdu. Dakar zaczął się w Rosario, trzecim co do wielkości mieście w Argentynie, które leży nad charakterystyczną rzeką Parana. To jedna z najdłuższych rzek w Ameryce. Potem kolumna rajdowa ruszyła na zachód i na północ, do mniej znanych, ale przepięknych regionów znanych z niesamowitych krajobrazów i gościnnych mieszkańców.
Czy dla was Dakar to coś porównywalnego do wielkiego turnieju piłkarskiego?
Bazy noclegowe są większych miastach. Jesteśmy zorganizowani i mamy infrastrukturę, by móc gościć wielu turystów. Tyle, że teraz mamy okres upałów, więc jest mniej osób. Dlatego dla nas to było ważne, by w tym czasie przyciągnąć turystów. Hotele istnieją, krajobrazy są wręcz zachwycające. Warto je odwiedzić. Co robi Dakar, to przyciąga ludzi do tych miejsc, w sezonie kiedy jest mniej turystów.
Czy rząd Argentyny wspiera organizacyjnie rajd? Czy inwestuje w Dakar?
Jesteśmy bardzo zaangażowani w promowanie Rajdu. Powiedziałabym, że każdy w najwyższych rządowych urzędów się tym zajmuje. Oprócz ministra turystyki zaangażowani są także gubernatorzy prowincji którędy pobiegnie rajd. Dakar ma duże znaczenie polityczne w Argentynie.
Co by Argentyna zrobiła bez rajdu?
Smutno byłoby o tym myśleć, bo liczymy na to, że będziemy na długie lata gospodarzem rajdu. Jak już wspomniałem trwa szósta edycja tego Rajdu. Oczekuję, że organizatorzy nie będą chcieli zrezygnować z Argentyny, bo to tak olbrzymi kraj, czy subkontynent. Tu znajdziesz każdy krajobraz i teren, który pasuje do goszczenia jakiegokolwiek rajdu. Są każdego rodzaju wyzwania, jakie rajdowcy mogą sobie wyobrazić. Argentyna to kraj, który ma powierzchnię prawie 4 milionów metrów kwadratowych. Tylko granica pomiędzy Argentyną a Chile ma 5 tysięcy kilometrów. To bardzo długo. Jeśli organizatorzy chcą urozmaicić rajd to na pewno na długie lata pozostaną w Argentynie.
Czego pani się dowiedziała o swoim kraju przez Dakar?
To dobre pytanie. Ten Rajd potwierdza to co wiedziałam o cieple (gościnności) Argentyńczyków. Widziałam kilka obrazów ludzi mieszkających w bardzo mały miejscach, z których trzeba iść długie dystanse, by dopingować Dakarowców. To bardzo wyjątkowy spektakl i nie możemy się doczekać kolejnego Rajdu.