Drużyna Chile zdobyła po raz pierwszy w prawie stuletniej historii rozgrywek mistrzostwo Ameryki Południowej. Świętowanie triumfu w Copa America skończyło się jednak tragicznie. Chilijskie źródła informują o trzech ofiarach śmiertelnych w samej stolicy kraju Santiago. Wiele osób jest rannych.
Dwie osoby straciły życie, gdy samochód wjechał w tłum idący ulicą za autobusem z piłkarzami Chile. Trzeci kibic został zabity w bójce w jednej z północnych dzielnic miasta. Tysiące fanów świętowało sukces na głównym placu stolicy Chile Plaza Italia. Tam też przyjechali, autokarem z otwartym dachem, piłkarze z imponującym srebrnym trofeum.
Niewiele brakowało, a do tragedii mogło dojść na stadionie jeszcze podczas finałowego meczu Chile – Argentyna, w którym po 120 minutach gry był bezbramkowy remis, a gospodarze Copa America wygrali po rzutach karnych 4:1. Otóż siedzący na trybunie rodzice i brat argentyńskiego gwiazdora Lionela Messiego zostali zaatakowani przez chilijskich kibiców. Do przepychanki doszło, gdy krewni kapitana reprezentacji Argentyny ostro zareagowali na faul rywala na nim. Ta reakcja nie spodobała się z kolei fanom gospodarzy, którzy najpierw obrażali jej członków słownie, a potem - według relacji gazety „Ole” - zaczęli ich też odpychać. Wówczas interweniował siedzący obok ambasador Argentyny w Chile, który przesadził Messich na inną trybunę i na szczęście do poważniejszej wymiany ciosów nie doszło.
Od dawna wiadomo, że piłka nożna to dla mieszkańców Ameryki Południowej zdecydowanie więcej niż sport. Już podczas finałowego meczu atmosfera na stadionie w Santiago była nieprawdopodobnie gorąca. Chilijczycy świętując największy futbolowy sukces w dziejach kraju stracili rozsądek. Tak właśnie wygląda południowoamerykański temperament…
mm/pap