Wszyscy byliśmy zaszokowani tym, co zobaczyliśmy przed czterema laty. Po złoto sięgnął Urugwaj, srebro zgarnął Paragwaj, brąz powędrował do Peru, a tuż poza podium uplasowała się Wenezuela. To zestawienie pokazuje, że faworyci z Argentyny i Brazylii nie zagrali tak, jak od nich oczekiwano, tylko kopali się po czołach. Zaledwie na tym kontynencie tak naprawdę widzimy, że w obecnej futbolowej zabawie nie ma słabych drużyn. Ameryka Południowa jest jedynym kontynentem, który prawdopodobnie wysłałby na mundial wszystkich swoich przedstawicieli, jeśli tylko podział kontynentalny zastąpilibyśmy eliminacjami w całym świecie.
O sile tamtejszej piłki przekonaliśmy się w 2014 roku na mistrzostwach świata. Do ćwierćfinału doszły trzy reprezentacje, a może byłoby ich więcej, gdyby los był łaskawszy i w 1/8 finału nie połączył Chile z Brazylią oraz Urugwaju z Kolumbią.
Południowoamerykańska piłka jest coraz bardziej obecna w Europie. W Lidze Mistrzów najlepsi strzelcy pochodzą właśnie stamtąd i gdyby nie Cristiano Ronaldo z Thomasem Mullerem, to próżno byłoby tam szukać ludzi z Europy. Czołowe kluby mają wielu zawodników z Ameryki Południowej. Bardzo ciężko znaleźć zespół, w którym piłkarz z tamtejszych stron nie odgrywa gwiazdorskiej roli bądź nie jest postacią pierwszoplanową. Możemy znaleźć za to takie kluby, jak Paris Saint-Germain czy FC Porto, gdzie szatnia należy do nich.
Potęgą piłki z Ameryki Południowej jest rozpoznawalny na całym świecie tercet Barcelony. Argentyńczyk Messi, Brazylijczyk Neymar i Urugwajczyk Suarez są najsławniejszymi postaciami inwazji, którą przeprowadzają zawodnicy z tamtego kontynentu na futbol w Europie. Coraz bardziej wpływają na europejską piłkę nożną, czego dowodem jest uległość ligi angielskiej, która do niedawna uchodziła za zamkniętą na sprowadzanie piłkarzy z innych kontynentów.
Grający w Copa America piłkarze nie mają szans nawet na chwilę odpoczynku. Dopiero co skończyli sezon, a już stawiają się na zgrupowaniach reprezentacji narodowych. Tak też będzie za rok, bowiem obchodząca swoje stulecie Copa America zostanie rozegrana w Stanach Zjednoczonych. Nasuwa się więc pytanie, jak długo profesjonalni zawodnicy są w stanie wytrzymać takie obciążenie bez wakacji?
Bo przecież o grze na luzie nie ma mowy. Messi musi w końcu udowodnić, że jest lepszy od swojego wielkiego poprzednika, Diego Maradony i wygrać coś z reprezentacją. Jego Argentyna bez problemu awansuje z grupy, ale jako pierwsza rozegra hit turnieju z Urugwajem. Spotkanie na pewno będzie prestiżowe, jednak faza grupowa emocji nie dostarczy. Z dwunastu drużyn (w tym zaproszone gościnnie słaba Jamajka i Meksyk w rezerwowym składzie) biorących udział w turnieju, do ćwierćfinałów awansuje osiem.
Presja nie będzie spoczywać zaledwie na Messim i Argentynie. Ciążyć ona będzie przede wszystkim na Brazylii, która koniecznie musi zmazać plamę po fatalnym poprzednim Copa Amercia, z którego odpadła w ćwierćfinale po czterech pudłach z rzutów karnych z Paragwajem. „Canarinhos” również muszą zostawić po sobie lepsze wrażenie niż w meczach mistrzostw świata, gdzie na swoim terenie poniżeni zostali przez Niemców (1:7) i Holendrów (0:3). Skandal w brazylijskiej piłce to rzecz normalna. Ostatnio wydało się, że selekcjoner musi uzgadniać powołania z agencją marketingową, co tylko utrwaliło przekonanie, że panuje tam wielki, korupcyjny syf.
W Brazylii problem stanowią również nowe talenty. Dunga powołał już nie tak dobrego i podstarzałego Robinho, a także przygarnął z ligi chińskiej Diego Tardelliego. Tak ubogo w formacji ofensywnej dawno nie było, tym bardziej jeśli zestawimy to z Argentyną. Tam selekcjoner może wybierać w napastnikach niewyobrażalnie skutecznych. Aguero, Messi, Higuain i Tevez w porównaniu z pierwszą linią Brazylii wygląda kosmicznie. Jakby tego było mało, to na ławce rezerwowych nie ma miejsca dla króla strzelców Serie A, Mauro Icardiego, nie wspominając już o genialnym dzieciaku Paulo Dybali!
A więc wszystko spada na barki Neymara. Genialny 23 latek na sowim koncie ma już 43 gole w 62 występach. Rekord Pelego prawdopodobnie pobije jeszcze przed upływem połowy kariery. Gwiazdor Barcelony jest jednym z sześciu, którzy przetrwali w kadrze Dungi po mistrzostwach świata. Na razie są nie do zatrzymania. Dziewięć wygranych meczów ze stosunkiem bramek 20:2 robi wrażenie, jednak należy pamiętać, że były to zaledwie spotkania towarzyskie.
Dwaj wielcy faworyci, jak przed każdym turniejem, nie będą mieli łatwo, co już zostało powiedziane. Do tego wszystkiego dochodzi Chile, które przed własną publicznością walczyć będzie niesamowicie. – Chcę na boisku oglądać jedenastu kamikaze – powiedział Jorge Sampaoli, który w kadrze ma takich zawodników jak Alexis Sanchez czy Arturo Vidal. Jak bardzo zależy mu na mistrzostwie Ameryki Południowej przekonuje fakt, że już kilka miesięcy temu rozesłał swoim podopiecznym nagrania z wzorami taktycznymi na futbolowych symulatorach na Play Station, aby już w trakcie trwania sezonu klubowego je poznawali.
Nie wolno również zapominać o Urugwaju. Urugwaju, który z Godinem i Cavanim może znacząco namieszać w czołówce. W końcu to obrońcy trofeum, którzy, gdyby nie brak zawieszonego Luisa Suareza, byliby wymieniani w roli głównych faworytów do ostatecznego triumfu. A gdzie Kolumbia na czele z Jamesem Rodriguezem, Jackosnem Martinezem oraz innymi gwiazdami?
Możemy być pewni, że dziać się będzie wiele. Futbolowi magicy z Ameryki Południowej na pewno wynagrodzą nam nieprzespane noce efektowną grą. Bo przecież tam, taka gra jest na porządku dziennym. Zagrania, jak niedawne Neymara z Athletikiem Bilbao, są rzeczą normalną i doprowadzają kibiców do szaleństwa, nie wywołując przy tym furii upokorzonych rywali.