Albicelestes pokazali, że w Pucharze Świata będą zespołem groźnym dla każdego rywala i być może staną się czarnym koniem imprezy. Już w pierwszej partii napędzili stracha faworytom, ale ci zdołali wygrać zażartą końcówkę i objąć prowadzenie w meczu (27:25). W drugiej partii zespół Julio Velasco, który przed laty budował potęgę Irańczyków, wzmocnił serwis i brylował w bloku, co dało wygraną 25:22 i wyrównanie stanu spotkania.
Siatkarze Slobodana Kovaca coraz częściej popełniali błędy, coraz częściej spoglądali na siebie bardzo wymownie i nie mogli odnaleźć właściwego rytmu gry. To zaowocowało problemami na parkiecie i było wodą na młyn dla Albicelestes. A ci szli po dwoje, seta trzeciego wygrali 25:22, a później wysoko prowadzili w partii czwartej. Irańczycy zerwali się do walki i odrabiania strat, jednak w końcówce Facundo Conte popisał się asem serwisowym i zakończył pojedynek (26:24).
Dla niespodziewanych zwycięzców 26 punktów zdobył wspomniany zawodnik PGE Skry Bełchatów, Facundo Conte. Irańczyków próbował ratować świetny Mohammad Seyed Mousavi, który dołożył 13 "oczek". Co ciekawe, dla zwycięzców aż osiem punktów w bloku zdobył Sebastian Sole.
Argentyna – Iran 3:1 (25:27, 25:22, 25:22, 26:24)