Włosi to bezpośredni rywal Polaków w walce o Rio. Do tej pory mieli na koncie tylko jedną porażkę. Teraz byli bardzo blisko drugiej, wygrali w pięciu setach, ale tabela jest tak wyrównana, że strata punktu może Włochów kosztować bardzo drogo.
Pojedynek z Argentyną był zacięty od początku do końca. Pierwszy set był popisowy w wykonaniu drużyny z Ameryki Południowej. Argentyńczykom udało się aż cztery razy zablokować atakujących rywali. Takiego początku rozpędzeni poprzednimi meczami Włosi na pewno się nie spodziewali.
Potrzebowali chwili przerwy i lekkiego otrząśnięcia się, żeby wrócić na właściwą ścieżkę. Drugiego seta wygrali przekonująco 25:20, a w końcówce świetnie zaprezentowali się Ivan Zajcew (zaserwował asa) i Osmany Juantorena, który zdobył decydujący punkt. Po rozegraniu trzech setów wydawało się, że Włosi mają mecz pod pełną kontrolą, a ich rywale powoli opuszczają głowy. Juantorena niszczył przeciwników, zdobywając w tej partii aż 6 punktów. Zmianę na parkiecie doskonale było widać w statystykach. W pierwszej partii Argentyńczycy mieli cztery skuteczne bloki, w kolejnych dwóch - tylko jeden.
I nagle Argentyńczycy znów poderwali się do walki. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:3, potem jeszcze powiększyli przewagę i tylko pilnowali tego, co ugrali na początku. Znów wrócił argenyński blok i drużyna z Ameryki Południowej mogła się cieszyć z wygrania czwartej partii.
O wszystkim zadecydował zacięty tie-break, wygrany przez Włochów 16:14, zakończony blokiem Gianellego. Walka trwała 151 minut i od początku do końca trzymała w napięciu. Włosi mieli w tym meczu dwóch bohaterów: Juantorenę, który zdobył 26 punktów i Zajcewa, który dołożył 25. U Argentyńczyków najlepszy był Facundo Conte - 23 punkty.
Włochy - Argentyna 3:2 (22:25, 25:20, 25:21, 20:25, 16:14)