Ojciec Jorge od biedaków

Dobrze znają go ci, których twarze i wnętrza domów nigdy nie znajdą się w kolorowych filmach promujących Buenos Aires – nędzarze, chorzy, matki wielodzietnych rodzin, samotni, starcy, narkomani.

To mieszkańcy villas miserias – slumsów, do których boi się zaglądać nawet policja. Ale ks. kard. Jorge Mario Bergoglio znał ich wszystkich po imieniu. Co tydzień, w każdą niedzielę przyjeżdżał, by odprawić Mszę Świętą dla wyrzuconych na margines życia i społeczeństwa.

Ojciec Jorge, jak zwracali się do swego arcybiskupa mieszkańcy villas, był tu zawsze witany jak najmilszy gość. Kiedy został arcybiskupem, w całym Buenos Aires tylko 7 księży pracowało wśród ubogich w fawelach, obecnie jest ich 24.

Większość czy mniejszość

Argentyna jest krajem katolickim, katolicy stanowią 80 procent społeczeństwa. Siłą Kościoła jest pobożność ludowa. Tętnią życiem sanktuaria maryjne, ludzie chętnie pielgrzymują, przede wszystkim do narodowego sanktuarium w Luján. Największa pielgrzymka – około miliona ludzi – z Buenos Aires przybywa zawsze w pierwszą sobotę i niedzielę października. Prowadził ją co roku ks. kard. Bergoglio. Szli w niej przede wszystkim młodzi.

Ale gdy w 2001 r. dziennikarz parafialnej gazety „Estrellita de Belen” zapytał ks. kard. Bergoglio o sens ewangelizacji w kraju katolickim, padła zdumiewająca odpowiedź. – Przepraszam, ale to nie jest kraj w większości katolicki. Być może większość ludzi nazywa siebie katolikami, ale katolicyzm jest bez wątpienia kulturową mniejszością.

Bo jak inaczej można wytłumaczyć wysoki stopień korupcji, destrukcyjny wpływ mediów czy społeczne nierówności? To byłoby niemożliwe w kraju, gdzie większość stanowią katolicy – powiedział arcybiskup Buenos Aires. – Problem polega na tym, w jaki sposób my, biskupi i laikat, wychodzimy z nową ewangelizacją do ludzi, którzy są impregnowani na Dobrą Nowinę – dodał.

To pytanie: jak nieść Chrystusa współczesnemu człowiekowi, jest echem słów, które ponad osiem wieków temu usłyszały mury Asyżu, gdzie młody Franciszek Bernardone skarżył się sytym mieszczanom, pytając, dlaczego Miłość nie jest kochana. Radykalizm Ewangelii nigdy nie wietrzeje.

Idźcie do ludzi

Codziennie każdy z nas staje przed wyborem: być dobrym samarytaninem czy obojętnym przechodniem.

Gdy w 1998 r. ks. Bergoglio został arcybiskupem Buenos Aires, postawił na duszpasterstwo sakramentalne, założył nowe parafie, zmienił strukturę urzędów kościelnych, położył szczególny nacisk na kształcenie kleryków w seminarium duchownym. Wyświęceni przez niego księża nazywani są dziś „pokoleniem Bergoglio”. Dynamiczni, pełni ewangelicznego zapału odważnie głoszą Chrystusa.

Ewangelizacja bezpośrednia to sposób na dotarcie z orędziem Dobrej Nadziei do każdego człowieka, również tego stojącego z boku. Bo Kościół nie jest tylko dla dobrych – powtarzał swoim wiernym ks. kard. Bergoglio. Kościół jest dla grzeszników. Chciał ich odszukać i zaprosić do przeżycia wielkiej przygody.

Jako rektor seminarium duchownego w Buenos Aires ks. Bergoglio posyłał swoich kleryków do ludzi.

Zatłoczone ulice wielkiej aglomeracji, gdzie nie ma chyba występku, który by nie został popełniony, stają się terenem misji wędrownych. Księża podchodzą do ludzi, rozpoczynają rozmowę – najpierw o życiu, pracy, rodzinie, by dojść do Dobrej Nowiny. Argentyńczycy są religijni z natury, otwarci na Boga, słuchają chętnie, że jest Ktoś, kto ich kocha bezwarunkową miłością.

Klerycy docierają też do zaniedbanych religijnie dzieci, uczą je katechizmu. Odwiedzają chorych w domach. Chodzą od drzwi do drzwi, rozdając obrazki Matki Bożej i Najświętszego Serca Jezusa. Wszystkie soboty i niedziele spędzają wśród ubogich rodzin i chorych, poznają warunki życia i problemy ludzi. Obecny Papież ewangelizował razem z księżmi – odprawiał Msze św. dla prostytutek na placu Konstytucji, odwiedzał chorych na AIDS.

Ksiądz kardynał Bergoglio powtarza katechistom, że w sytuacji, gdy kultura proklamowała swoje dogmaty, jak samowystarczalność i pragmatyzm, Kościół musi kroczyć drogą prowadzącą ku ludziom starszym, cierpiącym dzieciom, biednym i innym wykluczonym przez główny nurt współczesnego społeczeństwa.

30 procent mieszkańców Argentyny żyje w biedzie. Kraj o ogromnym potencjale ekonomicznym, bogactwach naturalnych pogrążony jest od lat w cyklicznie nawracającym kryzysie. Rolnictwo, zwłaszcza uprawa zbóż i hodowla bydła, która była kołem zamachowym gospodarki argentyńskiej, przeżywa wielkie trudności.

Znikają gospodarstwa 100-, 200-hektarowe, które stanowiły warsztat pracy dla milionów ludzi, ziemię wykupują właściciele wielkich latyfundiów, ale często w ogóle jej nie uprawiają. Dotychczasowi rolnicy zasilają więc wielkie miasta, gdzie mieszka już prawie 90 procent mieszkańców Argentyny. Zasiedlają peryferyjne dzielnice, które stają się enklawami nędzy, bezrobocia, przemocy i przestępstw.

– Kryzys społeczno-ekonomiczny i rozszerzanie się ubóstwa ma swoje korzenie w polityce neoliberalizmu, który traktuje zysk, wolny rynek jako wartości absolutne. Ten system jest niezdolny do zmiany. Tak jak komunizm upadł na skutek wewnętrznych sprzeczności, neoliberalizm upadnie z tych samych powodów – mówił ks. kard. Bergoglio. – Nie możemy biernie przyjmować tyranii ekonomii.

Dzieci Betlejem

Villa 21-24 w Buenos Aires. To tu szczególnie często przyjeżdżał obecny Papież Franciszek. W parafii Nuestra Señora de Caacupé odprawiał Msze Święte i inne nabożeństwa, rozmawiał z ludźmi, szedł do chorych, pocieszał, organizował dzieciom wolny czas.

Praca duszpasterska w villas miserias to nieraz balansowanie na cienkiej linie. Handlarze narkotyków potrafią być bezwzględni wobec osób próbujących wyrwać ludzi z rąk mafijnych struktur i ostrzegających przed sidłami nałogu. Ksiądz kardynał Bergoglio mówił o tym nieraz w kazaniach – prosił, by rodzice obserwowali swoje dzieci, interesowali się, co robią, ponieważ narkotykowy biznes może dopaść każdego.

Kapłani często otrzymują pogróżki od bossów narkotykowych, ale nie rezygnują. – Ci księża pracują i modlą się. Prowadzą katechezy, pracę społeczną. To jest coś, co lubię – mówił z uznaniem o ich heroicznej służbie ks. kard. Bergoglio. – Nigdy nie możecie zmęczyć się byciem miłosiernym – prosił swoich księży.

Księża w Caacupé – ojcowie „Pepe” i Charly oraz misjonarz Gustavo – zachęceni przez ks. kard. Bergoglio przygotowali trzyetapowy projekt pomocy dzieciom w wychodzeniu z toksycznego środowiska. Powstał m.in. ośrodek dziennego pobytu Hogar de Cristo – kilka pokoi, kuchnia, boisko do gry w piłkę. „Dzieci Betlejem” mogą zjeść tu posiłek, wykąpać się, obejrzeć dobry film. W Wielki Czwartek 2008 r. podczas Mszy Świętej Wieczerzy Pańskiej ks. kard. Bergoglio obmył nogi 12 chłopcom – narkomanom z Hogar de Cristo. Wybrał ich na 12 apostołów.

Inni mieszkańcy villa 21-24 pracują na farmie założonej przy drodze wiodącej do Luján – narodowego sanktuarium maryjnego. Jeszcze inni pomagają w prowadzeniu małej piekarni. Ludzie, którzy niedawno koczowali na śmietnikach i byli traktowani jak śmieci, uzależnieni od narkotyków i pozbawieni nadziei, usłyszeli kojące słowa: Bóg cię kocha. To wystarczyło. Odzyskali godność i nadzieję, chcą żyć inaczej.

Bogactwo charyzmatów

Problemem Kościoła w Argentynie jest niewystarczająca liczba kapłanów i kłopot w objęciu wszystkich wiernych opieką duszpasterską. Dlatego w ewangelizację musieli włączyć się świeccy, którzy prowadzą małe wspólnoty w ramach dużych parafii, liczących nawet 100 tys. osób. Wielką popularnością cieszą się ruchy katechumenalne i charyzmatyczne, bliskie mentalności Argentyńczyków – z natury bardzo religijnych – przez żywiołowe manifestowanie wiary.

– Idźcie, ale nie bądźcie głupi. Pamiętajcie, chrześcijanie nie mogą sobie pozwolić na luksus bycia głupimi – mówił do świeckich ks. kard. Bergoglio, zachęcając do bezpośredniej ewangelizacji. – Musimy być mądrzy, bystrzy, przyciągający uwagę. (…) Możecie zostać postawieni przed sądami lub zabici. Ale musicie iść naprzód – apelował obecny Papież.

W każdej sytuacji chciał być wśród ludzi. W 2001 r. Argentyna zbankrutowała, krajem wstrząsały potężne manifestacje zrozpaczonych ludzi. Jednego dnia z okna swego mieszkania ksiądz kardynał zobaczył, jak policja bije jedną z uczestniczek manifestacji. Natychmiast zadzwonił z protestem do ministra spraw wewnętrznych.

Ewangelizacja to także nazywanie rzeczy po imieniu, mówienie prawdy. Ksiądz kardynał Bergoglio nigdy nie lukrował rzeczywistości zsekularyzowanego społeczeństwa, docierał do sedna zjawisk, dając świadectwo. Aborcję nazywał zabijaniem najbardziej bezbronnych. Mówił głośno, że w Argentynie istnieje ukryta eutanazja, bo służba zdrowia finansuje procedury tylko do pewnego poziomu; starsi nie otrzymują właściwej pomocy; czasami pacjenci są pozbawieni lekarstw i najprostszej opieki, zostają więc skazani na śmierć.

Ksiądz kardynał Claudio Hummes, przyjaciel ks. kard. Jorge Mario Bergoglio, zapytany, dlaczego pierwszy Papież jezuita przyjął imię Franciszek, odpowiedział: – On był arcybiskupem Buenos Aires, kochał swój lud, a biedaków w szczególności i z wzajemnością. On się urodził Franciszkiem. Historię mogą zmieniać tylko święci, a nie rewolucjoniści z karabinem. Dziś w drogę ku prawdzie o Chrystusie wyruszamy razem z Papieżem Franciszkiem – naszym bratem i ojcem.

Leave a Reply