Ci, którzy w meczu z grającymi techniczną piłkę ręczną rywalami spodziewali się argentyńskiego tanga, rozczarowali się.
To było pogo, taniec punków, polegający na rozpędzaniu się i zderzaniu, upadaniu i wstawaniu. Pokonaliśmy Argentyńczyków 24:23, czyli takim samym wynikiem, jak cztery lata temu podczas mistrzostw świata w Szwecji.
Niedzielny mecz, po piątkowej porażce z Niemcami 26:29, nabierał dla Polaków dodatkowego wymiaru. Mając w perspektywie spotkania z dużo trudniejszymi rywalami, Rosją, a przede wszystkim Danią, "biało-czerwoni" musieli bezwzględnie wygrać. A nie zapowiadało się na spacerek, bo w pierwszej kolejce Argentyna sensacyjnie wyrwała punkt wicemistrzom świata i Europy, Duńczykom. Największym sukcesem Argentyny jest 12. miejsce na mistrzostwach świata w Szwecji, sensacyjnie pokonali wtedy gospodarzy.
Polacy już kilka razy spotykali się z tym rywalem i bywało, że mieli z nim problemy. Z "Albicelestes" drużyna prowadzona wtedy przez Bogdana Wentę grała również na mistrzostwach świata w Niemczech w 2007 roku i półtora roku później we Wrocławiu, podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Pekinie.
W drużynie trenera Eduardo Gallardo tylko jeden zawodnik ma więcej, niż 195 centymetrów wzrostu - Leonardo Querin liczy ich sobie 197. W polskim zespole tacy gracze to połowa składu.
- Argentyna to kraj dość egzotyczny, jeśli chodzi o piłkę ręczną. Co nie znaczy, że ma anonimowych graczy. Kilku z nich gra we Francji, w niezłych klubach - przypominał Krzysztof Lijewski, mając na myśli przede wszystkim Diego Simoneta, nazywanego "Maradoną handballu". Środkowy rozgrywający Montpellier Handball wyróżnia się nie tylko w rozgrywkach ligi francuskiej, ale i błyszczy w Lidze Mistrzów. Na mistrzostwach świata gra jeszcze dwóch jego braci - Pablo i Sebastian. Obaj to gracze francuskiego US Ivry.
Drugi mecz "biało-czerwonych" odbywał się w innej hali, niż spotkanie z Niemcami - z Argentyną graliśmy w Duhail Handball Sports Hall, mogącej pomieścić 5500 widzów. Ale mecz oglądało tylko kilkuset widzów, w tym setka Polaków.
Nasi zaczęli mecz nieźle, większość ich akcji była skuteczna, nieźle grała obrona. Drużyna Michaela Bieglera szybko objęła dwubramkowe prowadzenie i wydawało się, że panuje nad sytuacją. Niepokoiły tylko proste straty, które zaczęli robić nasi zawodnicy. Ich kulminacja nastąpiła w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy. Od stanu 10:8 Polacy nie zdobyli gola przez sześć minut, nie radząc sobie z agresywną obroną 3-2-1, którą zadysponowali rywale. Argentyńczycy, mimo że ich gra też nie wyglądała cudownie, wyszli na prowadzenie. Zrobiło się nerwowo.
W drugiej połowie trwała szarpanina, mało było gry zespołowej, a błędów, fauli i przewracania się mnóstwo. W 40 minucie przegrywaliśmy 14:16, ale od tego momentu nasza gra zaczęła wyglądać ciut lepiej. W 46 minucie po golu Kamila Syprzaka prowadziliśmy 19:17, ale za chwilę znów był remis. W końcówce niezwykle ważne były akcje Michała Jureckiego i obrony Sławomira Szmala. "Kasa" obronił karnego przy stanie 23:21, kiedy graliśmy w podwójnym osłabieniu, chwilę wcześniej wyjściem poza pole bramkowe skasował kontrę. "Dzidziuś" zdobył gola, który praktycznie rozstrzygnął losy meczu (na 24:21), mimo że ostatnie dwa gole zdobyli Argentyńczycy.
- Oglądaliśmy mecz Argentyny z Danią i wiedzieliśmy, że czeka nas niełatwe zadanie. Graliśmy nieźle w obronie, ale zdecydowanie za dużo było błędów w ataku. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy wiele zmienić w naszej grze, żeby zdobyć te punkty. I tak się stało, chociaż musieliśmy walczyć do ostatnich minut. To był mecz ogromnej walki - analizował trener "biało-czerwonych", Michael Biegler.
- Po takim meczu możemy czuć się rozczarowani, bo byliśmy blisko sprawienia kolejnej niespodzianki. Dzisiaj zagraliśmy równiej niż z Danią, nie daliśmy uciec Polakom na większą liczbę bramek, sami nawet prowadziliśmy. W końcówce zabrakło nam szczęścia - mówił szkoleniowiec Argentyńczyków, Eduardo Gallardo.
Polska - Argentyna 24:23 (11:12)
Polska: Szmal - Krajewski 4, M. Jurecki 5, Bielecki, Chrapkowski, Jurkiewicz 2, Lijewski 5, Rojewski, Szyba, Daszek 2, Orzechowski, B. Jurecki 5 (2), Grabarczyk, Syprzak 1.
Argentyna: Schulz - F. Fernandez 4, Pizarro 5, S. Simonet 5 (1), P. Portela, D. Simonet 5, Querin 2, Vieyra 1, J. Fernandez 1, Vidal, Carou, A. Portela, Crevatin.
OPINIE PO MECZU POLSKA - ARGENTYNA:
Szmal po meczu z Argentyną: Wygraliśmy jedną bramką, ale nawet nie wiem, jaki był wynik
- Wygraliśmy, ale nawet nie jestem w stanie powiedzieć, jaki był wynik. Wiem, że jedną bramką. To na pewno podniesie morale zespołu - przyznał tuż po zakończeniu meczu z Argentyną Sławomir Szmal. Reprezentacja Polski pokonała rywali 24:23 w swoim drugim meczu mistrzostw świata piłkarzy ręcznych w Katarze.
Wideo: PGNiG/x-newsJurecki: Najważniejsze było zwycięstwo, nieważne w jakich okolicznościach
Polska pokonała Argentynę 24:23 w drugim meczu grupowym mistrzostw świata piłkarzy ręcznych. - Najważniejsze było zwycięstwo, nieważne w jakich okolicznościach - powiedział po meczu uśmiechnięty Bartosz Jurecki. W kolejnym spotkaniu biało-czerwoni zmierzą się z Rosją. - To ciężki rywal. W zeszłym roku pokazali, że rosną ponownie w siłę, więc łatwo nie będzie - dodał Jurecki.
Wideo: PGNiG/x-newsPolacy po dramatycznym meczu pokonali Argentynę 24:23 w MŚ piłkarzy ręcznych
Pierwsze zwycięstwo Polaków na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni po dramatycznym meczu pokonali Argentynę 24:23. Najbardziej wartościowym zawodnikiem spotkania został wybrany Krzysztof Lijewski, który zdobył 5 bramek.
Wideo: PGNiG/x-newsOpen all references in tabs: [1 - 3]