Rentowności argentyńskich papierów zapadających w 2017 r. spadły w czwartek do 15,22 proc., co jest najniższym poziomem od 17 lutego. Jak ocenia agencja Bloomberg, to efekt oczekiwania na 23 lipca, kiedy zarząd MFW będzie dyskutował, czy wesprzeć Argentynę w jej postępowaniu odwoławczym, dotyczącym ubiegłorocznego wyroku sądu w Nowym Jorku.
Kraj znalazł się na granicy niewypłacalności, kiedy w październiku 2012 r. sąd zdecydował, że nie może spłacać zobowiązań wobec obligatariuszy, którzy zgodzili się na restrukturyzację zadłużenia, dopóki nie zostaną zaspokojeni ci inwestorzy, którzy ta to nie wyrazili zgody. Żądania tych ostatnich sięgają 43 mld USD, a rząd twierdzi, że nie jest w stanie wywiązać się ze spłaty tak dużej kwoty. Dlatego w czerwcu Argentyna wystosowała petycję do amerykańskiego Sądu Najwyższego, by ten ponownie rozpatrzył sprawę.
„Od kryzysu z początku ubiegłej dekady Argentyna nie emitowała obligacji dla zagranicznych inwestorów, a spekulacja, że kraj prędzej przestanie się wywiązywać ze zobowiązań wobec obligatariuszy, którzy przystąpili do porozumienia, niż zgodzi się na wypłacenie odszkodowań tym, którzy tego nie zrobili, popchnęła notowania zabezpieczenia obligacji rządu najwyżej spośród wszystkich krajów na świecie” – komentuje agencja Bloomberg.
Jak zauważa MFW, ubiegłoroczny wyrok utrudnia prowadzenie procesu restrukturyzacyjnego. Decyzję, czy udzielić wsparcia Argentynie, fundusz podejmie w ciągu dwóch miesięcy. Stosunki między rządem w Buenos Aires a instytucją pozostają jednak napięte. Argentyna nie zgadza się na dokonanie przez MFW przeglądu własnych finansów od 2006 r., kiedy kraj spłacił pomoc uzyskaną z funduszu. W tym roku MFW oficjalnie zarzucił południowoamerykańskiemu krajowi fałszowanie danych o inflacji i wzroście gospodarczym. Tymczasem były prezydent Argentyny Nestor Kirchner określił kilka lat temu nadzór funduszu nad gospodarką w okresie spłacania międzynarodowej pomocy mianem „dyktatury”.