Pierwsze minuty w czwartkowym meczu ze Szkocją układały się dla biało-czerwonych według wymarzonego scenariusza. Szybko strzelona bramka Roberta Lewandowskiego wprawiła w osłupienie szkockich kibiców, uciszając gospodarzy na Hampden Park. Z radości szalały tysiące polskich fanów.
Nos Nawałki znów nie zawiódł
Początek meczu pokazał, jak duży progres zanotowała reprezentacja pod wodzą Adama Nawałki. Polacy szanowali piłkę, kontrolowali grę, przecinali akcje rywali, konstruowali akcje, nie oddając inicjatywy. Na tle Szkotów wyglądali na drużynę dużo bardziej dojrzałą, która ma wszystkie atuty po swojej stronie.
Niestety, fenemenalny gol Ritchiego do szatni sprawił, że na drugą połowę to rywale biało-czerwonych wyszli uskrzydleni, niesieni niesamowitym dopingiem swoich fanów.
That Matt Richie goal for Scotland vs Poland last night.... Wow! https://t.co/NY2Dn8XN77
— Habibullah Khan (@HuK_6) październik 9, 2015
Szkoci poszli za ciosem, drugą bramkę po błędzie w wyprowadzaniu piłki dołożył Steven Fletcher. To trafienie także było cudownej urody, Polacy musieli odrabiać straty.
Polacy byli w opałach, przyjęli grę, jaką narzucili im przeciwnicy - akcja przenosiła się z jednej połowy boiska na drugą, taktyka momentami schodziła na dalszy plan, dominował chaos i żywioł. Ważnym momentem było zejście z boiska Arkadiusza Milika - aż do starcia z rywalem zawodnik Ajaksu Amsterdam rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Jego uraz może być bardzo dużym ciosem dla Polski, nie wiadomo jeszcze, czy będzie w stanie wyjść na boisko w meczu z Irlandią.
- Nie było to jakieś brutalne wejście Szkota. Normalny atak, podczas którego dostałem w biodro. Nie mam do niego o to pretensji. Nie wydaje mi się, by Szkoci grali jakoś szczególnie brutalnie. Wiadomo, że piłka brytyjska cechuje się fizycznością, ale nie mam żadnych pretensji do nikogo po tym meczu - przyznał zawodnik.
I udało się, w ostatnich sekundach meczu, po drugiej bramce Roberta Lewandowskiego, którego w eliminacjach do Euro 2016 można opisywać w samych superlatywach. Lider, filar zespołu, kapitan - widać, że snajper Bayernu Monachium świetnie odnajduje się w tej roli i po latach narzekań pod jego adresem w chwili obecnej praktycznie nikt nie próbuje swoich sił w jego krytyce.
- Ten remis może się okazać dla nas zwycięski. Nie ulega wątpliwości, że dobrze się stało, że nie przegraliśmy. Były momenty, kiedy graliśmy naprawdę dobrą piłkę. Jednak zbyt mało ryzykowaliśmy. Mam jednak nadzieję, że wyciągniemy wnioski, ponieważ Irlandia w niedzielę będzie grała podobnie jak dziś Szkocja - powiedział po meczu bohater biało-czerwonych.
Jednak słowa uznania należą się nie tylko Lewandowskiemu. Adam Nawałka po raz kolejny udowodnił, że jego powołania i personalne decyzje przynoszą zamierzony efekt. Jednym z najbardziej niedocenianych piłkarzy od początku swojej gry w reprezentacji był Krzysztof Mączyński. To prawda, że Polska nie ma rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia, a drużynie brakuje zawodnika, który byłby w stanie wziąć na siebie ciężar rozgrywania akcji ofensywnych.
Bohaterów było wielu
Wydaje się wątpliwe, że Mączyński nagle stanie się "10", na którą kadra czeka od lat, w czwartek jednak to piłkarz Wisły Kraków był niezwykle ważnym zawodnikiem środka pola. Grał rozsądnie, dyrygował zespołem, podawał dokładnie, jego straty można policzyć na palcach jednej ręki. Jedyny większy błąd popełnił przy faulu na Alanie Huttonie, po którym Szkoci mieli dobrą okazję z rzutu wolnego.
Mączyński rozegrał swój najlepszy mecz w reprezentacji, tworząc świetny duet z Grzegorzem Krychowiakiem. Jego statystyki były tego dnia imponujące, a Adam Nawałka miał nosa, by to on zaczął mecz w pierwszym składzie kosztem Tomasza Jodłowca, który w drugiej połowie pojawił się na boisku.
Mączyński dzisiaj - 90% podań celnych (z 62), 2 kluczowe, 19 pojedynków, 5 odbiorów, 3 dryblingi.
— Michał Zachodny (@mzachodny) październik 8, 2015
Jeśli nasi środkowi pomocnicy zagrają z Irlandią tak, jak prezentowali się ze Szkocją, o tę strefę boiska nie należy się martwić.
- Ten mecz bardzo przypominał ubiegłoroczny pojedynek ze Szkotami w Warszawie. Wygrywaliśmy, przegrywaliśmy i mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W Glasgow zagraliśmy jednak dużo lepiej. Na tle tego rywala byliśmy zdecydowanie lepsi. Selekcjoner powołując mnie wie, ile mogę dać temu zespołowi. Krytykę osób trzecich trzeba odrzucić - powiedział Mączyński po zakończonym spotkaniu.
Źródło: Agencja TVN/x-news
Czy można było wygrać czwartkowym starciu? Wydaje się, że zwycięstwo było w zasięgu, choć może brzmieć to na wyrost, biorąc pod uwagę, że to biało-czerwoni wyrwali remis dosłownie w ostatniej akcji. Szkoci jednak strzelił dwie piękne bramki, przy których niewątpliwie dopisało im szczęście. Obrońcy i Łukasz Fabiański nie mogli zrobić przy nich nic więcej.
Przed strzałem Ritchiego Polacy zbyt długo pozwolili trzymać piłkę asystującemu Forrestowi, ale i tak Ritchie nie znalazł się w sytuacji choćby bliskiej nazwania jej stuprocentową. Takich bramek zdecydowanie nie ogląda się co mecz.
- Przed niedzielnym meczem z Irlandią musimy to skorygować. Odzyskaliśmy to, co straciliśmy w marcu w Dublinie, kiedy w końcówce straciliśmy bramkę. Suma szczęścia równa się zeru i w niedzielę spotkają się dwa zespoły, które między sobą rozstrzygną losy awansu. Szkotom trzeba jednak oddać to, że zdobyli dwie piękne bramki - przyznał po meczu Kamil Glik. Stoper Torino był właściwie bezbłędny, bardzo dobrze wyglądał też Michał Pazdan, który po transferze do Legii nabrał dużo większej pewności siebie, co cały czas procentuje. Para środkowych obrońców nie pozwoliła stworzyć Szkotom okazji, wygrywała zdecydowaną większość pojedynków w powietrzu, dobrze rozgrywała w momentach, w których trzeba było uspokoić grę.
Na bokach defensywy Łukasz Piszczek i Maciej Rybus dobrze podłączali się do akcji ofensywnych, nie popełnili większych błędów w obronie - Piszczek pokazał, że mimo niewielkiej ilości minut, które w tym sezonie spędził na boisku w barwach Borussii Dortmund, może być pewnym punktem zespołu. Nie był to występ marzeń, ale obawy dotyczące obsady tej pozycji były przesadzone.
Formą nie imponowali skrzydłowi - po Grosickim i Błaszczykowskim można było spodziewać się więcej, ten mecz pozostawił jednak niedosyt, choć kilka ich zagrań pozwoliło skutecznie napędzić akcję. Widać jednak, że Grosickiemu brakuje regularnej gry w Rennes - zbyt rzadko próbował indywidualnych akcji, nie był tak przebojowy. W jego przypadku jednak bardzo wiele zależy od dyspozycji dnia. Jeśli dobrze rozpocznie spotkanie, może być nie do zatrzymania, jeśli zaś nie wszystko będzie szło po jego myśli, traci pewność siebie.
Źródło: Agencja TVN/x-news
Słodko-gorzki smak remisu
Robert Lewandowski zwrócił uwagę na jedną bardzo istotną rzecz - od momentu, w którym Polacy musieli gonić wynik, nie podejmowali dostatecznie dużego ryzyka. Zmiany, które przeprowadził Adam Nawałka, trudno nazwać robiącymi wrażenie - pojawienie się na placu gry Tomasza Jodłowca, Jakuba Wawrzyniaka czy Pawła Olkowskiego nie zwiększyło siły ognia.
Nie można jednak zapominać o taktyce i domagać się wprowadzania kolejnych napastników (których zresztą Polsce brakuje). Nawałka chciał zabezpieczyć lewą stronę boiska, którą w drugiej połowie coraz częściej wykorzystywali Szkoci, Jodłowiec miał pomóc w odzyskaniu środka pola. Jedynie zmiana Olkowskiego była podyktowana tym, że wyboru w skrzydłowych w tym momencie nie ma.
Remis ze Szkocją ma słodko-gorzki smak. Z jednej strony cieszy uratowany punkt, który stawia Polaków w dobrej sytuacji w meczu z Irlandią (nawet remisy 0:0 lub 1:1 dadzą bezpośredni awans na Euro), z drugiej zaś pozostaje niedosyt. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że biało-czerwoni rozegrali dobre spotkanie, a reprezentacja Nawałki z każdym kolejnym meczem coraz bardziej zbliża się, by dać Polakom to, na co czekali od bardzo dawna - powody do dumy z biało-czerwonych.
Choć da się zauważyć braki i rzeczy, które można jeszcze poprawić, kierunek, który obrał Nawałka wydaje się słuszny, a praca, którą wykonali zawodnicy i sztab szkoleniowy nie idzie na marne.
Jeśli Arkadiusz Milik nie wykuruje się do niedzielnego meczu z Irlandią, Adam Nawałka znów będzie musiał szukać optymalnego rozwiązania, które przyniesie sukces z ostatnimi grupowymi rywalami.
- Margines błędu już jest niewielki. Mecze z takimi zespołami jak Szkocja czy Irlandia nigdy nie są łatwe. Nasi niedzielni rywale też będą wiedzieli o co grają. Nie możemy myśleć, że w trakcie meczu coś jest już przesądzone. Musimy dążyć do tego, aby było jeszcze lepiej i próbować zrobić coś, co spowoduje, że później będzie się łatwiej grało. Nie możemy być ciągle na pograniczu porażki czy remisu - tłumaczył Lewandowski.
Źródło: Agencja TVN/x-news
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
Open all references in tabs: [1 - 4]