Wszystkie cztery drużyny mają selekcjonerów z Argentyny. Chile prowadzi Jorge Sampaoli, szkoleniowcem Peru jest Ricardo Gareca, Argentynę trenuje Gerardo Martino, a na ławce trenerskiej Paragwaju siedzi Ramon Diaz.
- To na pewno źródło radości dla całego kraju, bo nie tylko mamy topowych piłkarzy, ale także mamy trenerów z najwyższej półki – powiedział Diaz, który poprowadził Paragwajczyków do zwycięstwa z Brazylią w ćwierćfinale.
Faworytami do zmierzenia się w finale są gospodarze z Chile i Argentyna.
Chilijczycy czekają na decyzję południowoamerykańskiej konfederacji piłkarskiej, która może nałożyć na Gonzalo Jarę dyskwalifikację za to, że ten w ćwierćfinałowym spotkaniu z Urugwajem w prostacki sposób prowokował Edinsona Cavaniego. Jara może być zawieszony przynajmniej na jeden mecz.
Gdyby tak się stało Chilijczycy mieliby większy problem w zatrzymaniu „fantastycznej czwórki” Peru w osobach Paolo Guerrero, Claudio Pizarro, Jeffersona Farfana i Juana Vargasa. W wyjątkowym gazie jest Guerrero, który w ćwierćfinale z Boliwią wbił hat tricka.
Argentyna wyglądała bardzo dobrze w meczu z Kolumbią, ale miała znów problemy ze zdobywaniem bramek, choć po boisku biegali Lionel Messi, Sergio Aguero i Angel di Maria.
Paragwaj, który należy do teoretycznie najsłabszych zespołów w półfinałach, potrafił postawić się na tym turnieju najbardziej utytułowanym drużynom w historii Copa America, czyli Argentynie, Brazylii i Urugwajowi.
W grupie Paragwajczycy przegrywali z Argentyną 0:2 po pierwszej połowie, a w drugiej odrobili straty i zremisowali.
Aż trzynastu zawodników przystąpi do półfinałów z zagrożeniem żółtymi kartkami. Jeśli ktoś zostanie upomniany, to nie wystąpi w wielkim finale. W gronie tym są m.in. Argentyńczycy Messi i Javier Mascherano, a także ważny dla Chile Jorge Valdivia.