Wyczyny Ospiny w bramce z pewnością należały do najlepszych indywidualnych popisów w tegorocznym turnieju. Argentyna robiła wszystko, by wpakować piłkę do siatki, ale Kolumbijczyk robił jeszcze więcej, by do tego nie dopuścić.
Na szczególną uwagę zasługiwała sytuacja z 25. minuty, kiedy bramkarz Arsenalu wykonał w odstępie kilku sekund podwójną paradę, broniąc najpierw nogami strzał Sergio Aguero, a następnie zatrzymując dobitkę Lionela Messiego. Dziesięć minut przed końcem 26-letni bramkarz sparował jeszcze piłkę na słupek po strzale Nicolasa Otamendiego.
Ospina skapitulował dopiero w serii rzutów karnych, które Albicelestes wygrali 5:4. Decydującą próbę wykorzystał Carlos Tevez, odkupując winy sprzed czterech lat.
Napastnik, który w kolejnym sezonie wróci po jedenastu latach do Boca Juniors (tak zapowiedział w piątek prezes tego klubu), podchodził do piłki w trudnym momencie, po tym jak jego koledzy Lucas Biglia i Marcos Rojo spudłowali. Tevez zadanie jednak wykonał z zimną krwią, zapominając o bolesnej przeszłości.
W zespole Kolumbii zawiedli natomiast: Luis Muriel, Camilo Zuniga i Jeison Murillo.
- Co się stało, to się stało. Dzisiejsze zwycięstwo zapewnili moi koledzy, bo zagrali fantastyczny i jestem dumny, że należę do tej drużyny. Skoro tu jesteśmy, to znaczy, że robimy wszystko jak należy – Tevez mówił przed telewizyjnymi kamerami niedługo po zapewnieniu awansu.
Argentyńczyk opuszczał boisko w zupełnie innym nastroju. Cztery lata temu to jego kraj był gospodarzem turnieju, ale Argentyna poległa w karnych w ćwierćfinale z późniejszymi triumfatorami z Urugwaju. Winnym porażki był wówczas Tevez.
Albicelestes nie wygrali Copa America od 1993 roku. Na drodze do finału stanie im już tylko zwycięzca ostatniego ćwierćfinału pomiędzy Brazylią a Paragwajem. W pierwszym półfinale gospodarze z Chile zmierzą się z Peru.