Na Falklandach trwa dwudniowe referendum, w którym mieszkańcy wysp rozstrzygną, czy chcą pozostać brytyjskimi poddanymi. Z sondaży wynika, że opowiedzą się znaczną większością głosów za utrzymaniem obecnego statusu wysp, jako autonomicznego brytyjskiego terytorium zamorskiego.
Głosowanie ma zakończyć spór z Argentyną, który rozgorzał na nowo po odkryciu w rejonie złóż ropy. Czy tak się stanie? Dr Przemysław Biskup z Grupy Brytyjskich Studiów Społeczno-Politycznych Britannia UW, podkreśla, że spór rozgrywa się na płaszczyźnie prawa międzynarodowego, a co ważniejsze w większym stopniu dotyczy polityki symbolicznej. - Argentyna próbowała już raz odbić te wyspy siłą. Żadna ze stron nie jest chętna przyznać, że popełniła błąd - ocenia gość Trójki.
Rozmówca Łukasza Walewskiego przekonuje, że referendum nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia prawa międzynarodowego. - Argumenty brytyjskie dzisiaj, ich istota nie dotyczy tego, że to było terytorium ściśle kolonialne, tylko tego, że dzisiaj podstawowym warunkiem zwierzchności brytyjskiej nad tymi wyspami jest po prostu to, że mieszkańcy tego chcą. Warto pamiętać, że Falklandy to brytyjskie terytorium zamorskie, a ten status oznacza pełną samorządność - mówi ekspert.
Czy referendum to będzie farsa? Posłuchaj całej rozmowy.
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy!