Dla podopiecznych doświadczonego Niemca Winfrieda Schäfera to kolejny mecz, który choć przegrany, jest powodem do dumy. Całą jego kadrę wycenia się taniej niż jednego Roberto Pereyrę, który nie mieści się nawet w pierwszym składzie Argentyńczyków. Mimo to wszystkie starcia na Copa America przegrała ledwie 0:1.
Jamajscy kibice wrócą więc z głowami podniesionymi do góry. Ci argentyńscy mają mniej powodów do dumy - wierzą, że po remisie z Paragwajem i skromnych tryumfach nad Urugwajem oraz Jamajką, najlepsze dopiero przed nimi. Czy większa skuteczność jest konieczna? Na mundialu w Brazylii Albicelestes za każdym razem wygrywali jedną bramką, mimo to trafili do finału.
Tym razem tę jedną bramkę zdobyli szybko, bo w 10. minucie. Gdy Di Maria precyzyjnie zagrał w polu karnym do Higuaina, a ten trafił, uderzając po ziemi. Zdawało się, że kolejne gole są kwestią czasu. Podnieść prowadzenie mógł choćby sam Higuain - w 22. minucie wystarczyło nieco celniej przerzucić piłkę nad wychodzącym z bramki Millerem.
Podopieczni Gerardo Martino przysnęli, by obudzić się tuż przed przerwą. Romero zagrał do Di Marii, ten popędził z indywidualną akcją i choć mógł podawać do lepiej ustawionego Messiego, strzelił tak, że obrońcy wybili piłkę. Pomocnik Manchesteru United stanął przed szansą także chwilę później, tym razem trafił w bramkarza.
Drugą część lepiej zaczęli uczestnicy finału ostatnich Mistrzostw Świata. Najpierw obili poprzeczkę, następnie Messi, niczym Higuain wcześniej, nie zdołał przerzucić piłki nad golkiperem. Na tym właściwie emocje się skończyły. Do ostatniej minuty reprezentanci obu krajów stopniowo usypiali kibiców. To kolejne po meczu Urugwaju z Paragwajem spotkanie na Copa America, w którym gdy wszystko stało się jasne, piłkarze głowami byli już pod prysznicami. Oby podobnych meczów było jak najmniej.
Argentyna - Jamajka 1:0 (1:0) Higuain 10'