
Gospodarze najbliższego mundialu po raz kolejny musieli się zmierzyć z nieprzychylnym nastawieniem własnych kibiców, którzy przez większość meczu "wspierali" ich gwizdami.
Fani głośno domagali się również dymisji selekcjonera Mano Menezesa i powrotu na to stanowisko zwolnionego przed kilkoma dniami z Palmeiras Luiza Felipe Scolariego. "Adeus, Mano" - skandowała publiczność.
"Kibice mają swoich ulubieńców. Ja skupiam się na pracy. Zrobię wszystko, by drużyna grała coraz lepiej, a najważniejsze mecze dopiero przed nami" - powiedział Menezes.
"Nie rozumiem tych gwizdów. Przecież na boisku dajemy z siebie wszystko, walczymy dla Brazylii" - przyznał zdobywca zwycięskiej bramki.
Sportowy dziennik "Lance!" skrytykował jednak grę drużyny narodowej, określając ją "festiwalem niecelnych podań i nieudanych zagrań". Z kolei gazeta "O Globo" oceniła, że trener Menezes, po tym, jak jego zespół nie zdobył w Londynie upragnionego olimpijskiego złota, nie wytrzymuje ciśnienia.
Od dwóch lat reprezentacje Brazylii i Argentyny spotykają się - bez piłkarzy grających w Europie w składach - dwa razy w roku w meczach pod hasłem "Superclasico de las Americas". Ma to stanowić kontynuację "Copa Roca", w którym rywalizowały, choć nieregularnie, między 1914 a 1976 r.
Brazylia - Argentyna 2-1 (1-1)
Bramki: dla Brazylii - Paulinho (25), Neymar (90+3-karny), dla Argentyny - Juan Manuel Martinez (19). Sędziował: Carlos Amarilla (Paragwaj).