I chociaż Diego Maradona stwierdził jakiś czas temu, że Messi wcale nie musi wygrać mundialu, żeby być najlepszym na świecie, to jednak ciążą na nim ciągłe porównania z El Pelusą. W Argentynie mówi się, że piłkarz Barcelony będzie lepszy od Maradony tylko wtedy, gdy zdobędzie Puchar Świata. Messi w rodzinnym kraju nigdy nie miał lekko, musiał ciężko pracować na zaufanie rodaków. Początkowo postrzegano go jako obcego (z Argentyny wyjechał jako 13-latek), później zarzucano mu, że błyszczy w koszulce Barcelony, a w reprezentacji jest ledwie cieniem samego siebie, gra tak, jakby coś pętało mu nogi.
Teraz ma być inaczej. Chociaż ligowego sezonu w Barcelonie nie może zaliczyć do udanych, to w Brazylii ma być gwiazdą turnieju. Zarzucano mu nawet, że oszczędzał się w meczach Barcy, zachowując siły na mundial, a w obawie przed kontuzją sprowadził do Katalonii fizjoterapeutę argentyńskiej federacji, który mieszkał w jego domu i dbał o niego przez ostatnie miesiące.
- Leo jest szczęśliwy i to jest bardzo dobry znak. Kiedy jest zadowolony, gra najlepiej – mówi Javier Mascherano. Podczas zgrupowania w Vespasiano Messi tryska optymizmem, emanuje pewnością siebie. Jest gotowy na wyzwanie i spełnienie oczekiwań milionów Argentyńczyków.
- Nie mogę się już doczekać pierwszego meczu. Myślę, że wyciągnąłem wnioski z tego, co zrobiłem źle na poprzednich mundialach i drugi raz nie popełnię już tych samych błędów. Nasza drużyna jest bardzo zmotywowana, bardzo solidna, dobrze przygotowana i nie przegrywa od dłuższego czasu. Patrząc na to jak się sprawy mają, uważam, że możemy wygrać ten mundial – mówi Argentyńczyk.
- Na boisku nie przypominam tego człowieka, jakim jestem w domu. Wchodząc na boisko w człowieku dokonuje się przemiana. Lubię wygrywać i jeśli muszę walczyć albo dyskutować, żeby to osiągnąć, będę to robił – mówi Messi.
Open all references in tabs: [1 - 3]