Z piłką meczową dla drużyny selekcjonera Alejandro Sabelli jest tylko jeden problem: z czterech ostatnich wypraw do stolicy Ekwadoru Quito, Argentyna trzy razy wracała do domu pokonana. Estadio Olimpico Atahualpa jest położony prawie 3000 metrów nad poziomem morza. Albicelestes w takich warunkach grać nie lubią i nie potrafią. W marcu zremisowali 1:1 na wyjeździe w podobnych realiach w Boliwii i byli... zachwyceni wynikiem. Wtedy Sabella jeszcze przed wylotem do La Paz urządzał swoim piłkarzom treningi w komorze hiperbarycznej. Wszystko po to, by przyzwyczaić ich do wysokogórskiego klimatu. Leo Messi w trakcie meczu z Boliwią i tak zwymiotował, a Angel Di Maria musiał pobierać tlen z butli, żeby nie zemdleć na boisku.
Dla Ekwadoru to woda na młyn. Jako jedyna drużyna południowoamerykańskich eliminacji do MŚ w Brazylii, jeszcze nie stracił u siebie punktu. - Ekwador jest dużo wyżej niż Boliwia. W tabeli - komentuje Sabella skalę wyzwania.
Sędzia komplikował
W piątek Argentyńczycy zremisowali u siebie z Kolumbią, prowadzoną przez ich rodaka Jose Nestora Pekermana. To był mecz z podtekstami: "Pep-kerman" - jak piszą o nim media - przez lata wychowawca całych szwadronów potencjalnych następców Maradony (wiele lat pracował z argentyńską młodzieżówką), wie o kolegach Messiego pewnie więcej niż oni sami o sobie. Z 26 piłkarzy, powołanych przez Sabellę na mecze z Kolumbią i Ekwadorem, nie pracował tylko z pięcioma. Znajomość rywali się przydała. Falcao i spółka przetrwali argentyńską nawałnicę, choć trzeba przyznać, że mieli przy tym furę szczęścia.
W pierwszej połowie genialnie bronił golkiper gości David Ospina, a w drugiej części spotkania wenezuelski sędzia Marlon Escalante nie uznał bramki, zdobytej przez Sergio Agüero. Ułamek sekundy wcześniej na spalonym miał rzekomo być absorbujący uwagę obrońców Messi. Jeśli w ogóle był, to naprawdę na minimalnym. Na przykład dziennikarze argentyńskiego dziennika "Ole" najwyraźniej sami nie mogli się zdecydować, czy gol był prawidłowy, bo tuż po meczu zamieścili na swojej stronie filmik z całego zdarzenia. Zatytułowali go jednoznacznie "jest spalony". Parę godzin później zmienili tytuł.
- Ten sędzia wszystko skomplikował. I jeszcze pokazał dwie niepotrzebne czerwone kartki - skarżył się po meczu najlepszy na boisku Di Maria, nawiązując do wydarzenia z 26. minuty, po którym na boisku się przerzedziło. Cristian Zapata uderzył łokciem bez piłki Gonzalo Higuaina. Ten, leżąc już na ziemi, kopnął obrońcę Milanu. Wenezuelski sędzia wyrzucił obu z boiska.
Kłopoty Messiego
Ale Sabella poza głupim zachowaniem Higuaina ma jeszcze jedno, dużo poważniejsze zmartwienie: Messi i jego mięsień dwugłowy. W piątek Leo zagrał po raz pierwszy od prawie miesiąca (po raz ostatni wyszedł na boisko w ligowym meczu z Atletico Madryt) i widać, że jednak nie jest zdrowy. - Nie czuję się dobrze. Przed meczem rozmawiałem z trenerem i doszliśmy do wniosku, że lepiej, bym wyszedł na boisko dopiero w drugiej połowie - mówił gwiazdor Barcelony.
Wszedł i w takiej dyspozycji fizycznej został nakryty czapką. Poza udziałem w akcji, zakończonej zdobyciem anulowanej bramki, przez pół godziny nie pokazał nic ciekawego.
Kolumbijczycy po remisie w Buenos Aires też są już blisko zapewnienia sobie biletów do Brazylii, choć oni awans mogą świętować najwcześniej za dwie kolejki. We wtorek grają z Peru. U siebie, choć trafniej byłoby powiedzieć, że w saunie: przy 80-procentowej wilgotności i temperaturze odczuwalnej (nie mylić z tą na termometrze) w granicach 45 stopni.
Ta banda naprawdę może za rok namieszać. Raz że nieźle gra w piłkę, dwa że połowa miast-gospodarzy MŚ w Brazylii znajduje się podobnej strefie klimatycznej, w jakiej chłopcy Pekermana grają mecze eliminacji u siebie.
Eliminacje do MŚ 2014 Ameryka Południowa - sprawdź wyniki, tabele, statystyki
Open all references in tabs: [1 - 3]