Zanim to nastąpi trzeba zagrać z Paragwajem. Faworyci już kopią w Vina Del Mar, żółte kartki mają na koncie również Aguero i Mascherano, ale Martino rotować składem nie zamierza. Argentyna nie wypracowała stylu, w którym deklasuje rywali. Zwycięstwa z Jamajką, Urugwajem i Kolumbią odnosiła w przeciętnym stylu, a to oznacza kolejne nerwy i łapczywe spoglądanie na Messiego.
Sentymentalne podróże zalicza Argentyńczyk na tym turnieju. Najpierw obchodził urodziny, kilka dni później wyeliminował Jose Pekermana, u którego debiutował w reprezentacji, a w czwartek zmierzy się z Paragwajem przeciwko któremu 29 czerwca 2004 roku rozpoczynał przygodę z Albicelestes.
Jedenaście lat. Niektórzy mogą tego nie pamiętać. Messi na początku XXI wieku był mamiony wizją gry w reprezentacji Hiszpanii, temat nie był jakoś szczególnie poważny, ale Argentyna przyspieszyła - naprędce zorganizowała spotkanie U-20 z Paragwajem, a potem wysłała powołanie do niejakiego "Mecciego", co pokazuje jaką drogę w ciągu tych 11 lat przebył piłkarz Barcelony.
Można ten mecz zobaczyć na Youtubie. Argentyna wygrała 8:0, Messi strzelił jedną z bramkę. La Nacion przypomina dziś ze szczegółami tę historię, relację zdaje czterech naocznych świadków - wszyscy mówią, że „Pchła” to talent, ale żaden nie myślał, że dekadę później ten drobny chłopak z Rosario będzie decydował o szczęściu i smutkach ludzi z La Platy. Argentyna od 22 lata czeka na triumf na wielkiej imprezie. Po ostatniej wygranej z Kolumbią statystycy wyliczyli, że 9 lipca awansuje na miejsce nr 1 w rankingu FIFA, a to świadczy, że godzina wybiła.
Messi doskonale pamięta pierwsze spotkanie Copa America z Paragwajem. Był zresztą pierwszym, który użył mocnych słów po tym jak Argentyna roztrwoniła dwubramkowe prowadzenie i zremisowała 2:2. Ostatnio przyznał, że z wielkim trudem przychodzi mu stwarzanie sytuacji w kadrze. Głośno tego nie wytłumaczył, ale różnica jest prosta: w Barcelonie ma autostradę tworzoną przez partnerów, tutaj ścieżkę musi torować sobie sam.
Na korzyść Argentyny przemawia to, że Tata Martino doskonale zna czwartkowego przeciwnika. To w Paragwaju sięgał 3 razy po mistrzostwo, w ciągu 5 lat doprowadził reprezentację do ćwierćfinału mundialu (porażka z Hiszpanią 0:1), a wielu zawodników z tamtego okresu wciąż kopie na Copa America.
Nie ma wyjścia. Argentyna nie zachwyca, ale jako jedyna z wielkich skupiła się na grze. Jej gwiazdy nie rozbijają Ferrari, nie masakrują rywali z łokcia, daleko też im do słynnego palca-grzebalca Gonzalo Jary. Być może tutaj tkwi największa siła. Albicelestes drżą o ewentualną kartkę Messiego, ale na ogół oddychają z ulgą. Zdjęcia jak Leo w hotelowym lobby gra z kolegami w karty różnią się znacząco od tych z nocnego wypadu Vidala.