Alojzy Świderek: Pucharu Świata nie wygra się jedną szóstką

Trochę nas nastraszyła Argentyna. Niektórzy z ekspertów przewidywali, że mecz będzie łatwiejszy.

- No ja tak przewidywałem. Nawet z tego powodu, że graliśmy wcześniej przed Pucharem Świata sparing z Argentyną, już tam w Japonii i przegraliśmy 1:3. Oczywiście mecz testowy nie jest tym co spotkanie o punkty, bo próbuje się różnych możliwych ustawień, ale mimo wszystko zespół Argentyny to bardzo solidna drużyna. Trener Julio Velasco ma wielkie osiągnięcia w światowej siatkówce. Doprowadził na wyżyny reprezentację Iranu, wcześniej oczywiście Włochy. W tej chwili wykonuje doskonałą pracę w swojej ojczyźnie i prędzej czy później będzie ona widoczna. Uważam, że ten zespół będzie miał szansę awansu na igrzyska olimpijskie. Może nie z Pucharu Świata, ale z turnieju kontynentalnego, gdzie wyłączając Brazylię, oni są niekwestionowaną siłą w swoim rejonie świata. Poza tym dla naszej drużyny po bardzo dużym wysiłku, jakim był mecz z Rosją, już mocną, nie tą sprzed kilku miesięcy, wszystko to kosztowało sporo sił, skupienia i koncentracji. W meczu z Argentyną wykonali swoją pracę bardzo dobrze. Widać, że jeśli im ucieka jeden, dwa lub trzy punkty, to w następnych sytuacjach, odrabiają to. Są razem z sobą, nawet widać to po tych podskokach razem, kiedy dają sobie wzajemnie dobrą energię. To jest świetne i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Bardzo potrzebny jest ten dzień przerwy, bo następny mecz, z Iranem też nie będzie łatwy. Chłopaki odpoczną i mam nadzieję, wygrają, a to by nam już bardzo dużo dawało.

A jak pan oceni mecz z Rosją? Czy po nim można powiedzieć, że najtrudniejsze już za nami?

- Nie, absolutnie nie. Rosja gra o wiele lepiej niż grała w Lidze Światowej i będzie wymagającym przeciwnikiem dla pozostałych zespołów z którymi będzie rywalizowała. To także jeden z faworytów do pierwszych miejsc, ale nie można mówić, że zespół na przykład zespół USA czy chociażby Włosi będą łatwiejszym przeciwnikiem. Oby to już była sytuacja, że te mecze trzeba rozegrać z pewnym wcześniej awansem na igrzyska olimpijskie. Po drodze jest jeszcze Australia, która zawsze nam sprawiała trochę kłopotów, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Tak więc mecz z Iranem będzie miał ogromne znaczenie. Potem nastąpi chwila oddechu i mam nadzieję, że podstawowych zawodników zastąpią zmiennicy. Przynajmniej w części, tak aby można było patrzeć na wynik, a przy tym wygrywać, używając jak największej ilości powołanych chłopaków spoza szóstki. To bardzo ważne, bo ten turniej jest niezwykle wymagający pod względem fizycznym.

No właśnie, ale tutaj trzeba wygrywać właściwie wszystko. Czy zatem będzie taki moment, że Stephane Antiga rzeczywiście będzie mógł rozegrać mecz zmiennikami?

- Z pewnością tak będzie, choć na pewno nie będzie to wymiana na zasadzie: schodzi pierwsza szóstka, wchodzi druga. Będzie to podobnie wyglądać jak w meczu z Tunezją, gdzie grali wszyscy oprócz Marcina Możdżonka. Powinno tak być też w tych meczach trochę łatwiejszych, powtarzam - trochę łatwiejszych. Trzeba będzie to robić, patrząc na wynik, dając odpocząć tym najwięcej grającym. Rotacja na pewno będzie.

Czy którychś zawodników szczególnie by pan wyróżnił po dotychczasowych meczach?

- Wyróżniłbym cały zespół. Aż miło patrzeć jak grają jako cała drużyna, jak wzajemnie na siebie oddziałują, jak odnoszą się do siebie w różnych sytuacjach - jak coś nie zawsze dobrego dzieje się na boisku. Świetnie gra Kurek i on jest najwięcej obciążonym od strony fizycznej zawodnikiem. Mam nadzieję, że będzie mu dane trochę pauzować w spotkaniach, gdzie poziom przeciwnika będzie nieco łatwiejszy.

Czy można powiedzieć, że osłabienia, które nastąpiły po zdobyciu mistrzostwa świata już zostały zredukowane?

- Powiem tak: zawsze jest tak, że zawodnicy odchodzą z drużyny. Nigdy zespół nie gra przez lata w tym samym składzie. Do składu wchodzą zawodnicy nowi. W tej chwili w dwunastce jest dwóch młodych zawodników - a przynajmniej Bieniek, naprawdę świetnie gra ten chłopak. Jest też Szalpuk. Mam nadzieję, że też zagra w tych meczach, które przed nami. To są takie zmiany, które na pewno nie osłabiły tego zespołu. Siatkówka męska jest na dobrej drodze cały czas. Reprezentacja ma świetnych dwóch trenerów, którzy uzupełniają w bardzo mądry sposób drużynę, nie unikając także decyzji trudnych. Podejmowane są one jednak z głową i przynosi to bardzo dobre wyniki.

Jak pan w ogóle ocenia ten Puchar Świata, tak dużo meczów w tak krótkim czasie?

- Od kiedy pamiętam, zawsze tak było, że Puchar Świata zawsze był ciężki ze względu na ilość spotkań. Jedenaście meczów w piętnaście dni to jest zabójcza dawka. Dlatego tak ważne jest to, aby grał cały zespół, bo jedną szóstką tego turnieju się nie wygra. Chociaż na tym turnieju są zespoły mniej wymagające. I mam nadzieję, że w spotkaniach z nimi zobaczymy tych zawodników, którzy grają mniej. A sam taki turniej można wytrzymać. Oni są już w Japonii od chyba dwóch tygodni. Już sam pobyt tam nie jest taki prosty. Wiem coś na ten temat, bo przed mistrzostwami świata w 2006 roku też pojechaliśmy wcześniej. Ciężko jest wytrzymać prawie miesiąc, grając przy tym bardzo dużo. Zawodnicy jednak są w bardzo dobrej formie. Gdy się wygrywa, forma sama rośnie. Nie będzie tak, że ktoś się załamie i zacznie płakać, że chce już do mamy, a musi jeszcze być w tej Japonii. To jest turniej, gdzie praktycznie się nie trenuje, a cały czas gra.

Czy utrzymanie tego poziomu pozwoli Polakom na spokojny awans na igrzyska olimpijskie?

- Oczywiście jak byśmy utrzymali dotychczasowy poziom, jeśli chodzi o wyniki, to na pewno nam da. Grając bardzo dobrze, możemy przegrać jeden mecz i mieć awans. No przy dwóch to już byłby problem. To następne spotkanie z Iranem ma więc kluczowe znaczenie, a my trenerzy zawsze mówimy, że interesuje nas ten najbliższy mecz. Interesuje nas tylko wygrana, bo tylko ona daje przedłużenie szans na awans do końca i mam nadzieję, że zawodnicy tak do tego podchodzą, bo to najprostsza strategia. Nie obciążająca głowy. Ze Stanami Zjednoczonymi możemy wygrać, grając dobrze, podobnie jak i z Włochami. Ale jak już mówiłem, mam nadzieję, że to ostatnie spotkanie będzie już o przysłowiową pietruszkę.

Rozmawiał: Przemysław Gajzler, Eurosport.Onet.pl

Leave a Reply